Archiwum 02 listopada 2002


lis 02 2002 bzdury
Komentarze: 11

Teraz mam ochotę schować się przed światem. Właściwie mogę zostać tutaj. W bezpiecznym, ciepłym pokoju. Na pomarańczowej kanapie, oświetlona pomarańczowym światłem. Dzień pełen lenistwa i zakupów. Dreptania w olbrzymim tłumie od butiku do butiku, ogladanie tuzinów beznadziejnych niewiemdlakogo produkowanych i niewiemkomusiępodobających ciuchów i butów. Jedne były ładne. Za 1687 złotych. Ale mi się nie chce myśleć. Przekrzywiam głowę, patrzę w jakiś punkt... Nie myślę... Już nawet nie wiem co robić. Tyle tego jest. Nie wiem za co się zabrać. Nie mam siły... Po co ta kłótnia z mamą? A kim on właściwie jest dla Ciebie? Rozbijanie związku? Czy ktoś kiedyś to zrozumie? Ktoś kiedyś zrozumie mnie? Dziecko starej daty. Nie podrywam facetów! Nie kokietuję, bo nie traktuję jak rzeczy... Nie pragnę więcej niż mogę oczekiwać, niż  mogę nie bać się chcieć... Nie narzucam się, nie kuszę...Nigdy pierwsza nie rozpocznę znajomości (pomijając fakt że to właśnie ja pierwsza zaczęłam coś co potem nazywało się kilkumiesięcznym związkiem- ale będąc nie do końca trzeźwą... zresztą ja tylko podałam rękę, tylko wypowiedziałam swoje imię... Resztę zrobił on... Całą resztę. Miał dużo siły...)... Eee tam. Co ja mówię?.. Pewnie, że kuszę. Ale... Tak... Nie kusząc... Po prostu kusi ich to, że ja ich nie kuszę a są kuszeni:) Ot co! Co mówił On? Konkretna dziewczyna. Nie dziwi się __. Rozmawiali o mnie. O tym jak śpiąc na moim ramieniu... o tym co robiliśmy o tym jak cudownie spędziliśmy ten czas w góach... że on wlaśnie to we mnie uwielbial. To, czemu nie oprze się żaden mężczyzna. A tata? Jego oczywiście... Taka fajna, konkretna dziewczyna. Zostaw tą __ i zakręć się wokół niej. Fajna laska... Nie ma to jak komplement z ust jego taty! A komplementy bywają różne. Ów kilkumiesięczny w swej oryginalności powtarzał nieustannie jaka to jestem zajebista... Lubiłam też wszystko to co kiedyś było takie ważne... A najważniejsze były spojrzenia, zauroczenia... 23:10. Najmilszy jest chyba ciepły kąt, wielki zapas jedzenia i picia, i sms. Radość. Buzia szczęśliwa jak u dziecka. I troszkę tęsknoty... Teraz będę tu calą noc. Sama. Jak zwykle:)

1984 : :
lis 02 2002 świat wypadł mi z rąk
Komentarze: 9

 

1984 : :