O co ja się tak wściekam!? Bo się wściekam. Obudziłam się rano. I znowu się wściekam. Mam ochotę wypiąć się na cale to życie! Wywalić język i olać to wszystko. I olałam. Na początek instytucję, w której właśnie powinnam tkwić i cieszyć się przywilejem zdobywania wiedzy. Po całej nocy ślicznych snów z X w roli głównej- wedle życzenia, niewidziany od roku, widywany jednak częściej... NIE CZUJĘ NIC! CZY MOŻNA STRACIĆ UCZUCIA? ODCZUCIA? CZY WYMAGAM AŻ TAK DUŻO? CZY NIGDY NIE MOŻE BYĆ OK? TO MOŻLIWE ŻEBY TA JEGO WYŻSZOŚĆ, TA DUMA, TO JEGO ZADUFANIE W SOBIE ZNISZCZYŁO ZIARENKO, W KTÓRYM UKRYTE BYŁO TAK WIELKIE UCZUCIE!?!? Nie. Ja wiem że nie zniszczyło. Tylko zobaczyłam to, czego widzieć nie chciałam. A płytka? Dokształcana dwa razy w tygodniu. Po co mi to?