Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12
|
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
Archiwum 12 maja 2003
Kochany Pamiętniczku! BlOgOoSiU dRoGi!!! Jedyny mój, najwspanialszy! Okropnie się za tobą stęskniłam i nie pisałam tak długo więc teraz opiszę wszystko co się działo. W sobotę wstałam o 7:49, zrobiłam siusiu, wzięłam prysznic, zrobiłam sobie śniadanie. Jak jadłam śniadanie to w przerwach robiłam sobie dwie kitki a jak już zjadłam to depilowałam sobie brwi i wtedy było w telewizji Em jak miłość i tam jeden chłopiec krzyszał na drugiego takiego samego. Bo to, drogi pamiętniczku były bliźniaki! Potem, wciąż nie mogąc zapomnieć tego co zobaczyłam popędziłam wiadomogdzie i po sześciu przyjemnych godzinkach przypędziłam z powrotem. A jak jechałam w tamtą stronę to oczywiście się spóźniłam i musiałam wsiąść w autobus OBI za jedyną złotówkę, który jeździ bardzo szybko więc jednak się nie spóźniłam. A jak wracałam to spotkałam koleżankę z podstawówki, z którą zawsze się bawiłyśmy w nagrywanie własnych audycji radiowych i w tym autobusie, jak już ją spotkałam to rozmawiałysmy sobie o pogodzie i o maturze więc spędziłam fascynujące pół godziny w jej towarzystwie. Potem kochany blogOOsió działo się to i owo... Wyobrażasz sobie? To i owo się działo! Dooobra blogOO$... nie dowiesz się co się działo bo już mi się odechciało był dokładnym, przykładnym dziewczęciem dającym przykład sumiennego prowadzenia blogósia. Zresztą chce mi się spać. O! I bolą mnie nogi. W sobotnią noc pokonałam niemalże 10 kilometrów za pomocą jedynie własnych nóg, przemierzając niebezpieczne ulice i parki a następnie już tylko lasy i cmentarze. Większych atrakcji nie było. Oprócz "przygody z Arkiem". Kto to jest Arek? Ba! Sama chciałabym wiedzieć. Siedzą sobie dwa grzeczne niewinne stworzenia na ławce (to my:), siedzą i czekają na umówioną resztę. Aż tu nagle idzie sobie i, nie ukrywajmy, wyróżnia się z tłumu pan dość niskiego wzrostu. Karzełek tak zwany. Patrzy na nas, przystanął, patrzy dalej... I dawaj! "Arek jestem" mówi wyciągając małą łapkę wysmarowaną czymś czarnym. Następnie Arek zaczął się dosiadać, nadal wgapiając się w nas, i opowiadać o tym jak to szedł na piwo ale teraz już nie pójdzie. Kolejno wychwalając każdą część naszych ciał zaczął porównywać co która ma ładniejsze. Otóż dowiedziałam się że poza zjawiskowymi twarzami to jednak posklejałby sobie ideał z nas obu. Moje włosy, jej biust (tu słychać plusk. To 1984 wpadła w kompleks). Idźmy dalej. Oczy moje! Jupi:) Usta jej. No dobra... Ale nogi to podobno ja mam szalenie zgrabne. Ależ jestem próżna! No ale która istota nie cieszyłaby się na komplementy takiego znawcy?! Wszystko byłoby w porządku gdyby ów znawca nie chciał walorów tych poznać bardziej namacalnie... Że też ja mam takie szczęście! Ale o obmacywaniu w autobusach już kiedyś pisałam więc teraz wracam do Awangardy Krakowskiej, potem jadę do szkoły bo nie wiem z czego ustną zdaję w piątek, a potem na angielski i jak wróce to będę. Do widzenia się z państwem.