Komentarze: 8
W takie dni rzeczywiście czuję się jak przyrząd do rodzenia dzieci, tyle że akurat nie będący w ciąży. Życie kobiety dzieli się na miesiące kiedy jest i kiedy nie jest zapłodniona. Nie da się ukryć, że u mnie przeważają te bezowocne i nic nieznaczące dla przyrostu naturalnego... Smutny ów wniosek o kobiecie jako jednostce społeczeństwa przyszedł mi do głowy w autobusie. Trzęsło jak niewiemco i czułam się jak worek. Uprzednio jeszcze musiałam do tego autobusu dostarczyć swe zbolałe ciało i to w tempie szybkim bo mi właśnie uciekał z przytanku. Czułam się jak jeden wielki brzuch, w którym przetaczają się dwa monstrualne jajniki i przy każdym poruszeniu powodują okromny żal, że właśnie akurat w tym miesiącu nie jest się w ciąży, i właśnie z braku owego stanu zwanego błogoslawionym odrywa się to cholerne jajeczko... No po prostu... To boli.