Komentarze: 14
To śmieszne. Pamięta się najdziwniejsze, najmniej istotne chwile z życia. Gdy chwile te trwały nigdy nie myślałam, że to właśnie one zapadną mi w pamięć. Czasem na przykład przemyka mi przed oczyma obrazek babci gotującej zupę z dyni albo pustego mieszkania, do którego się wprowadziliśmy. Było szare i ogromne. A w miejscu ubikacji widniała dziura aż do parteru. Pamiętam jak po świątecznych zakupach w centrum handlowym z boskimi ruchomymi schodami wsiedliśmy do taksówki, którą wtedy jeszcze jeździł tata i jadłyśmy hamburgery a jakiś chłopiec podszedł i tak po prostu powiedział, że jest głodny. Pamiętam jak bardzo rozbolał mnie wtedy brzuch i że nie dojadłam do końca tego pieprzonego hamburgera. Albo skakanie na siano... I brat uczący mnie jeździć traktorem... Spódnicę w kratkę, którą rozdarłam o jakąś dźwigienkę i wielkie sprzęgło, na którym musiałam się niemalże położyć, żeby się nacisnęło. Pamiętam jak zapinałam babci stanik. Komedia. Ona siadała na łóżku, ja wchodziłam za nią i ciągnęłam. Kazałam jej wciągać powietrze i dalej ciągnęłam to maksymalnych rozmiarów cudo. Kiedy już spotkały się dwa końce trzeba było wcelować napiętymi końcówkami w jakieś dziwne metalowe sprzączki. Biedna babcia. Jak w uprzęży... Pamiętam jego plecy. Jego śmiech. I jak wyskakiwał pierwszy z autobusu i podawał mi rękę. Pamiętam jak, mając siedem lat przeżywałam męki pijąc kawę na jakimś rodzinnym zlocie, żeby pokazać jaka to jestem dorosła i poważna. Z honorem dopiłam do końca. Pamiętam karaluchy na ścianie szpitala. I zimne pół parówki na kolację. I inny szpital. I INNY szpital. I że nie chciałam z niego wyjść. Pamiętam jak staliśmy przy oknie. Pamiętam pytanie zadane na przystanku. Pamiętam pierwszy pocałunek. I ostatni. Pamiętam samochód, pamiętam wodospad... Pamiętam koncert, pamiętam bezchmurną noc i nocne autobusy. Pamiętam jak przebierałam się za Madonnę i kazałam rodzicom się oglądać od czasu do czasu wydając okrzyki podziwu... Pamiętam że zawsze cholernie cieszyło mnie życie. I tak będzie nadal. Będę wspominać to czego nigdy nie zaplanuję. To nie ja wiem, co jest dla mnie najlepsze...