Archiwum 27 stycznia 2004


sty 27 2004 Bez tytułu
Komentarze: 7

Ja dziękuję!

 

Albo brudny albo pierdolnięty. Inaczej nie może być w tym kraju….

 

 

Sobie państwo wyobrażą, że kogo widzimy dziś w bibliotece?!

Powrót pachnącego dziadka! Pachnący dziadek znowu atakuje! Pachnący dziadek wciąż na wolności! Ten sam okaz, co ostatnio. Tak samo szokująco pachnący. To Ci dopiero dziadunio. Popatrzyłam w zadumie… Takiemu dziadkowi to nawet bym chętnie podała kolacyjkę i przykryła kołderką… Bez podtekstów. Z czystej troski i dobrego serca. Może z wdzięczności za tę woń….

No i git. Wiara w ludzi przywrócona.

Aż tu nagle… Jakiś raban się podniósł! Nie pytajcie, kim jest raban.

Dziadek wparował i coś krzyczy. Coś o butelce Koka Koli. Potem o wolności słowa. I o tym, w jakim kraju żyjemy. Potem zaczęli go uciszać i się zbulwersował. Wciąż wydzielając ten swój zapach. Wyszedł. Pobiegł do innej sali. Wrócił. Wybiegł. Potem już tylko ochrona krążyła po budynku a po mojej głowie myśli, że już tylko dziadek Anarcha nam się ostał.

Smutne.

 

 

1984 : :