Komentarze: 11
plama została. mniej czarna niż smoła ale za to zaczyna być równie jak smoła ohydna.
na myśl o tym wydobywa się ze mnie mimowolne stęknięcie i grymas na twarzy.
zostałam w domu sama. pod pretekstem nadrabiania zaległości. i faktycznie udało mi w nie zagłębić. czytam więc i chłonę bez opamiętania... krwawa zemsta i wzgarda do kobiet tkniętych przed ślubem jest motywem tak częstym że wylewa się już uszami, oczyma…. staje się motywem tak naturalnym i wszechobecnym w moim przedramatyzowanym ostatnio życiu że zaczynam już myśleć ówczesnymi kategoriami. na razie tylko myśleć.
uleganie cielesnym słabostkom jest godne pożałowania a za haniebne zabicie pająka dnia 27 kwietnia powinnam zostać zgładzona jęcząc w ogniu póki wszystek kał popełnionych za żywota grzechów nie wypali się we mnie.
mama zapytana dziś czy użyła podkładu czy w solarium była czy co, u licha, zrobiła że ma tak zdrową i ładną cerę prychnęła zadzierając do góry główkę: „bo mamusia jest prawym człowiekiem a jak się dobrze żyje to się dobrze wygląda”. uśmiech.
wartości powstają i karzą powstać mojemu upadłemu duchowi.
wtrącić!
do lochu! na stos! na szafot! na męki! na życie!