Komentarze: 8
Znowu nie mam czasu by powylewać się trochę na klawiaturę.
Jest lepiej.
Po wieczorach, w które to byłam informowana przez dwóch chłopców o tym, że kochają przyszły wieczory bardziej zbliżone do wytycznych norm.
Już nie czuję się jak szmata.
Ale oni ciągle są.
Ja ciągle pytam CO TERAZ BĘDZIE?
Książe: Ja cię nigdy nie zostawię.
Baranek: Przyjadę, będę, potem muszę... wiesz... a potem ci się oświadczę i będziemy mieć dużo dzieci.
Nie wiem czy dobrze robię ale i nie zastanawiam się nad tym, a znaczy to może że robię po prostu tak jak czuję, żadnych analiz, ile można, moja chora głowa już tego zdzierżyć nie może. Do tego stopnia zamyślam się i odpływam że wczoraj na przykład wylazłam ze sklepu z koszykiem przez bramkę i dalej tak z nim sobie spokojnie lazłam. Przeszłam spory kawałek, nie słyszałam chyba nawet pikania. Dogonił mnie ochroniarz z wybałuszonymi oczyma głowiąc się pewnie co wyprawiam. Ano i ja chciałabym to wiedzieć.
Może juz nawet wiem. Może i wróciłam do tak zwanej porządanej normy. Może odnalazłam się w sobie i już spokojnie mogłabym tak zostać, ale nie....
nie może być poprostu spokojnie kiedy ma się popierdoloną siebie... jutro przyjeżdża...
nie wiem czy tego chcę bo znów wywoła to burzę emocji
z pewnością bawić się będziemy przednio, z pewnością jakoś uda się połączyć dwa światy, z pewnością poniedziałek będzie już zupełnie innym dniem, zupełnie innej mnie
wyszłam pożyć, wrócę