Komentarze: 1
Nie marzę o niczym innym tylko o miękkim, wyściełanym podłożu dla moich pośladków, ciepłej i pluszowej warstwie wierzchniej potocznie zwanej kocem i naczyniu miętowego płynu u boku. Marzenie to niniejszym bezwstydnie sobie spełnię a kończyny pomogą mi zachować książkę w pożądanej pozycji dopóki powieki nie oprotestują długiej warty i spoczną zgnuśniale. Gdy opadną, załączą się styki i do zużytego mózgu wyruszy informacja o niemożliwości dalszej eksploatacji narządów ruchu w związku z czym pierwsze tomisko tej apetycznej lektury zaśnie razem ze mną. Ale w przeciwieństwie do mnie nie zmieni się ani odrobinę przez tę ezoteryczną noc, w którą budzą się demony, w którą grzeszą nawet anioły. Ona prześpi spokojnie kolejną z niezliczonych nocy, będzie tak trwać… Teraz w moich rękach, jutro na półce, potem w czyichś rękach i znów na półce. Na swoim miejscu. Zawsze na swoim miejscu...
Zatem żadna ze mnie książka...
Tyle wiem.
Polegnę, poczytam, zasnę. O tym marzę. I nie będę sobie tego odbierać.
Spełnię je od ręki. Chociaż te.