Archiwum 24 grudnia 2004


gru 24 2004 Bez tytułu
Komentarze: 6


Smyra mnie w brzuchu! Spojrzałam w okno a tam kłania mi się niebo ubrane w czyściutkie, odświętne powietrze. Nagle świat oszalał i jest wiosna, późne lato... Wprawiło mnie to w stan dzikiej euforii. Tak już kiedyś było. Obazy stają jak żywe przed oczyma. Już tak smyrało mnie w brzuchu...

Tylko kiedy?

Czy mojemu organizmowi chodzi o wiosnę tego roku kiedy to miłość owładnęła moją rozsądną dotychczas głową czy o jesień kiedy to inne związki chemiczne owładnęły głową tęże samą?

 

Nie wiem. Wiem że rozsadza mnie radość i energia. Poszłabym na spacer gdyby nie kuchnia i niewidzialne mączne tłuste i słodkie pasy, którymi jestem w niej dziś uwiązana.

 

Dobry to czas. Dawno nie czułam się lepiej.

 

W niedzielę Książe zaciągnął mnie siłą do kościoła. Złapał za rękę, podprowadził i kazał się spowiadać!

Cała się trzęsłam a kiedy już udawało mi się przemówić to tylko na krótko, nie mogłam wydusić słowa w przerwach od długich przerw… Skończyłam, wysłuchałam, wyprostowałam nogi i odeszłam. Uklękłam. Wyszło ze mnie powietrze. Wstałam. Zachwiałam się i zapłakałam rzewnie. Zamykają oczy, opuszczając powieki, chowając twarz stałam tam jak zdjęta z krzyża. Oczyściłam, zatem, również swoje oczy…

 

Choinka świeci bardzo konkretnym blaskiem. Wyrazista czerwień, zieleń i granat. Żadnych łańcuchów. Ładna jest. Pod choinką leżą już trzydzieści dwa prezenty. To chyba rekord w ilości i prezentów i ludzi przy stole i szczęścia w sercu….

 

Nie boję się już niczego.

Pewna istota pomogła mi też uczynić kolejny krok. Też powiedziała chodź. Kolejna bariera przełamana choć kosztowało mnie to sześćdziesiąt złotych i trzydzieści minut w posiadaniu krwiście czerwonych, płonących niemal policzków...

 

Wszystko to dla Ciebie. Czy siebie?

 

 

A dla was oddechu pełną piersią. Czystego powietrza, pojemnych płuc i serca!

 

 

 

1984 : :