Archiwum 16 lutego 2005


lut 16 2005 Bez tytułu
Komentarze: 4

jak spał to przez chwilę odetchnął bardziej słyszalnie czyli chrapnął

miał skupioną minę

był ciepły

powodował mój debilny uśmiech

podrapał się lunatycko po nosie i sapnął

był niespokojny

byłam spokojna

 

 

nigdy nie lubiłam płakać przy kimś. chciałam być sama. absolutnie sama. ale on znowu mnie nie zostawił. standartowo.

 

- chcę być sama...

- ok, możesz byc sama ale ja będę z Tobą...

 

znowu był i był niezastąpiony. a ja miotałam się tak bo stres sięgnął dziś zenitu. nie wiedziałam już gdziecojakczemu…

 

musiał być już bardzo zdesperowany i zagubiony bo zjadł moją łzę. to znaczy niby że ją scałował ale nie oszukujmy się…

nazywajmy wreszcie rzeczy po imieniu!

 

miotając się i szalejąc:

- ja nic nie wiem… nic. nie wiem. nie wiem już nic….

- o, proszę… czyli pustka? nic zupełnie? zero? no to musimy zacząć od początku... będę uczył troglodytkę moją…

- a proszę

- hmm, dobry patent… wszystko przedstawię tak żeby mi pasowało i wyszkolę na kobietę idealną…

- a proszę

- hmmm… to musze zrobić nową ciebie…

 

 

 

 

 

1984 : :