Archiwum 18 kwietnia 2005


kwi 18 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

jest źle, zło, zła i na siebie i na niego. a czemu? bo cały dzień czekałam, poprawiałam włos, wywiązywałam się z obowiązków, trwałam i doczekiwałam sie na to pięciominutowe spotkanie które temu dniu przewodziło niczym ślepia wiara Joannie d’Arc i chuj z tego wyszedł. bo COŚ go zatrzymało. jasne. przecież rozumiem. dokładnie wiem co i staram się rozumnie przejść ponad tym. nie być babą i nie oczekiwać że rzuci dla mnie całą resztę swoch spraw. przeciez kiedy chciał rzucać wszystko wtedy ja nie chciałam i prychałam sobie na jego poświęcenia. no, to zaciskamy zęby i czekamy. za półtorej godziny będzie przecież czekał. chwilę potem dostaje esemesa że to oczywiste COŚ go zatrzymało. teraz musiał iść ale wcześnie skończy i jeśli tylko chcę to będzie. czy ja chcę? to juz dość jasno sugeruje mi że pewnie on nie chce... zresztą... mnie się nie pyta czy ja chcę bo ja nie potrafię. chociaż chciałam najmocniej nie mogłam przecież po prostu powiedzieć chcę! tak, jasne, chcę, bądź. nie chcę się prosić ani narzucać. niczego od nikogo nie chce. znów zatem uniosłam się honorem. potem mimo wszystko pomyślałam że może nie posłucha, że może będzie… na przystanku? ee, nie. pewnie zrobi mi niespodziankę i wsiądzie na następnym. nie no jak na następnym, ten jeden to bez sensu… na tym co zwykle, wsiądzie i zrobi mi niespodziankę. ooo kątem oka widzę jakieś podobne buty. nie, nie on. pewnie przy następnym, tam wsiadł ostatnio. i nic. no to jeszcze jest szansa że na placu. niech wsiądzie. przecież czekam, przecież jestem najważniejsza… przecież nie ważne jest już dla mnie że jestem czternastą godzinę na nogach, że nie mam siły, że włos padł, że cienie, że pryszcz, że czasu tez właściwie co kot napłakał. przecież teraz nie liczy się nic. nikt inny i nic innego. skręcił w Narutowicza. skręciła w kąciku oka.

przed chwilą napisał. nieświadom zupełnie jak w czasie w którym on niczego nie podejrzewał ja zdążyłam już tak tęsknić, czekać, nienawidzić, rozpaczać, postanawiać ze już koniec, że dystansuję się totalnie, że wracam do siebie sprzed paru miesięcy, że nie będzie już tak blisko bo nie warto, bo po co? owszem, jutro mam okres, ale to nie dlatego wymagam żeby był kiedy mówię żeby nie był....

 

 

 

1984 : :