Komentarze: 14
Przerazila mnie ostatnio moja intuicja. Po kolei. Choć zastanawiam się czy nie za dużo tu mnie... Ale co tam...Będąc cholernie daleko, chcąc zadzwonić do niego, wybierając już numer nagle wzięlam do ręki list, w którym wyznal mi... czytalam go kilka razy, plakalam, wiedzialam że dzieje się coś zlego. Jak się wlaśnie okazalo był to wieczór kiedy zdradzil mnie z jakąś kiepską panienką, w kiepskim stylu... Idźmy dalej... Kiedy umarl Kuba... Tez będąc daleko... niespodziewanie powiedzialam do koleżanki: „Ciekawe co robi teraz Kuba?”... odpowiediala: „Nie wiem, nie obchodzi mnie to, wiesz że za Nim nie przepadam”... ...............„A ja mam taką ochotę się z Nim spotkać”...Nigdy wcześniej nie zdażyla mi się taka myśl... Idźmy dalej. Nigdy wcześniej nie zastanawialam się/ obawialam, poznając kogoś, co zrobię gdy spotkam go niedlugo na ulicy, po czym spotykam go idącego środkiem skrzyżowania machającego rękoma, udającego kurczaka, byl chory... i nie wiedzialam co robić... i kolejnych przykladów nie napiszę. Bo nie. Bo mi się nie chce. Bo jestem zmęczona.