Komentarze: 10
Kilogramy czasu spędzone na nadanie tej stronie kolorystyki idealnej, wyglądu wymarzonego... na nic! A było tak pięknie mówiąc nieskromnie.
Siku mi się chce. A do wuce tak daleko! Cały pokój trzeba pokonać, potem przedpokój długi strasznie, drzwi otwierać, zamykać... i po co to? Za parę godzin znowu to samo... Eh... proza życia...
Czy ja zawsze muszę się cieszyć gdy jest źle? Normalni ludzie widzieliby w tym problem. Dla mnie to powód do radości. Mimo wszystko. Jest dobrze gdy jest źle... więc kiedy jest dobrze?
Zmęczona jestem. I pościel taka zimna. Ale świeżutka i pachnąca wiatrem. Zakopię się w niej po uszy. I kolejny raz podziękuję, za całe to piękno. Książka w dłoń. I wystarczy kilka minut.
Smutno mi. Samej. Miś dawno wylądował na szafie. Widzę tylko wystający ryjek. Zdaje się ciągle jeszcze prosić, jak on... zupełnie jak on... pocałować? Już nigdy nie pocałuję zanim nie poczuję na to ochoty... Już nigdy nie będę miała z nim nic wspólnego. Nie... nie lubię go. Temat zamknięty.
Zasną więc bez misia. Z myślą w glowie, z myslą u boku, pod poduchą, za kanapą... z myślą atakującą z każdej strony.
Dlaczego nie chciałam tego co mogłam mieć!?
Dlaczego chcę tego, czego mieć nie mogę!?