Komentarze: 20
Już wsiadalam do autobusu. Odwracając się dawalam jeszcze i zabieralam dla siebie jego slowa. I już. Odwrócilam się. Wtedy... Uslyszalam pięć slów. Dla nich stracilam wszystkie swoje slowa... Odwrócilam się i zobaczylam kogoś... Nie widzialam go. Nie pamiętam. Wtedy tylko go czulam... tak bardzo mocno... Wsiadlam. To aż dziwne że autobus wytrzymal ten ciężar. Mnie. I w środku mnie serce. Po brzegi wypelnione radością. I odrobiną rozsądku. Nie. Tylko odrobiną. Cieszę się. Tak się cieszę. Radością. Cieszę się szczęściem! Choćby chwilę... ale jak bardzo! I tak, zapatrzona w okno, widzialam tylko to co... i jeszcze ten jeden dźwięk. I usmiech na ustach. Spojrzenia ludzi. To chyba dziwne, gdy ulicą idzie usmiechnięty czlowiek, ze śpiewem na ustach, z walkmanem na uszach, z milością w sercu. Do calego świata. Do siebie i przyszlości... Do...?