Archiwum 21 października 2002


paź 21 2002 kawa
Komentarze: 5

Jestem głodna!!!! Własnie wróciłam do domu. Zdazyłam juz zjesc obiad, a własciwie kolacje, wykonczyc jakies resztki z paczki paluszków, cztery jabłka, Don Juana (to nazwa cukierka, tak zeby nie było watpliwosci...), kilka precelków i ciagle jestem głodna! I spac mi sie chce. I przytulic do kogos... Tak konkretniej do tego Kogos... Przydałaby sie kawa. Jego kawa. Taka jaka zrobił mi dwa dni temu, stojac dumnie w mojej kuchni, z moja rekawica kuchenna na lapce patrzac na mnie najpiekniej jak mozna patrzec i mowiac slowa tak zwykle i madre, ze pomyslalam, ze jezcli tak to ma byc to ja chce juz zawsze wyjmowac filizanki, podawac spirytus, cukier, zapalki, mieszac, a potem pic... I nad zapachem kawy widziec jego oczy, myslec to samo co on i razem nie moc sie nadziwic jak mozna byc tak niewiarygodnie podobnym, tak niewiarygodnie brakujacym i pasujacym. Jak jablko. Tylko razem... Nad aromatem najpyszniejszej, najbardziej aromatycznej i przepelnionej uczuciem kawy...

1984 : :