Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06
|
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
Archiwum 06 maja 2003
I tak narzekają i zrzędzą i ględzą, marudzą… I co im to da ? Wiecznie źle, wiecznie tragicznie i BEZ sensu. I wiecznie boli i niedobre i głupie i beznadziejne i fatalne... Bleeeeee... Zamiast się cieszyć pięknym dniem i kasztanem, który ledwo się wyrobił na czas. Tuż na wprost okna. Stary się robi. Jak ja. Abiturientka. Hehe. I tak pisałam o tym istnieniu pisałam. I o sensie i znowu o istnieniu i o poszukiwaniu... I jak napisałam to wracałam. Szczęśliwa bardzo, że już PO (i bynajmniej nie jest to skrót od Przysposobienia Obronnego). I tak wracałam i wracałam... I pogrzeb był. I ręce mi opadły. Stałam taka w bielutkiej bluzuni, z kwiatuszkiem zwiędłym w dłoni i czułam się jak pionek w grze. To był pewien etap. I gdzie tu sens? Już całkiem niebawem... I nie będę już na próżno rozważać sensu istnienia, nie będę pisać bloga, nie będę miała tych najcudowniejszych, małych, nieznacznych radości. Nie będą narzekać. Nie wiem już.
Najdoskonalsza część stworzenia, czy "nędzy wszelkiej wizerunek". Odwołując się do wybranych utworów z różnych epok posusznie rozważyam, która z literackich koncepcji człowieka i jego losu jest bliższa rzeczywistości.