Komentarze: 46
No to mi się ssanie włączyło... Wróciłam pół godziny temu a już zdążyłam ukryć w zakamarkach moich wnętrzności ćwiarteczkę pięciokilowego arbuza, sto gram czipsów cebulowych, Grześka w czekoladzie, banana, trzy maślane ciasteczka i pięć śliwek. A teraz idę do kuchni. No co? Nie podoba się?! A co mam innego robić? Czuję się usprawiedliwiona jako że osoba samotna i nieutulona w żalu ma chociaż prawo dobrze się odżywiać.
Dostawa przyszła. Herbatka malinowa. Kanapek sztuk dwie, z których jedna na złość całemu światu zawalona jest wielgachną warstwą majonezu! O!
A żeby dopełnić mojego upodlenia zaraz wejdę na czata, na którym nie gościłam od jakichś dwóch lat. Pogrążę się w otchłani mej rozpaczy i wynurzę w innej wirtualnie ulepszonej rzeczywistości.