Archiwum 12 września 2002


wrz 12 2002 już blisko
Komentarze: 3

Idzie zima. Otworzę okno. I uderzy mnie mroźny oddech. Wezmę go do ust. Polknę. I będę nim oddychać. I wyjdzie ze mnie tylko cieplo. Samo cieplo.

Otworzylam okno. Idzie zima. Oddech nie był mroźny. Był rześki, swieży, pelen istnienia. Sam wszedl mi do ust. Polknęlam. I  wyszlo nie tylko cieplo. Wspomnienie. Wszystkich zim. Smutne. Ciemne. Zimne. Puste. I pojedynczo. Każdej z nich... Wesola. Zimna. Pierwsza. Romantyczna. Piękna. Nowa.

Boję się zimy. Boję się smutku. Autobusów z obrazami zamiast szyb. Wieczorów. Zmęczenia.

Chcę już... las, caly w bieli, chcę pobiec tam, polożyć się, tarzać w blękitnym puchu, śpiewać, krzyczeć i nie myśleć o kiedyś, nie myśleć o czasie, nie myśleć o tym co zrobię później... co zrobie? Rękawiczki wysuszę na kaloryferze, nagrzane ścianki kubka ogrzeją pozbawione ciepła dlonie... a co zrobię następnego dnia?

1984 : :
wrz 12 2002 utonąć, skonać z pragnienia
Komentarze: 1

Oczy.

Usta.

Pozwól mi nie bać się patrzeć.

Patrz i nie bój się pozwolić.

1984 : :
wrz 12 2002 wyłowione z potoku myśli
Komentarze: 6

Wystarczy uśmiechnąć się do drugiego ktosia. Wystarczy podejść do kogoś, kto wydaje się nas nie lubić etc... tak naprawdę wydaje się tak dlatego, że ów biedny ktoś jest święcie przekonany, że to my go nie lubimy! Lubić, nie lubić... pojęcia względne... ale uśmiech, komplement, mile slowo, pytanie, zaintresowanie... Jak to cholernie dużo daje! Jak zmienia się życie! Tak. Życie. Nie przesadzam. Świat kolejny raz fika koziolka bo okazuje się, że te okrutne, pelne zawiści stworzenia też potrawią okazać zainteresowanie. Nie okazywali go do tej pory z powodu strachu, obawy... Czego się bali? Odrzucenia. Bo gdy moja twarz nie uśmiechala się do nich (myślalam przecież „po co uśmiechac się do kogoś kto i tak mnie „nie lubi”...) bali się śmieszności. To takie niedzisiejsze... okazywać sympatię. Żeby za bardzo się nie otworzyć... Bo co wtedy!? 

1984 : :
wrz 12 2002 aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Komentarze: 1

Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa decyzja! Dlaczego tak trudno...  Dlaczego tyle jest szkól, kursów... i dlaczego ja muszę o tym decydować!? Czy moja szkola nie przygotuje mnie do tych studiów?! Nie! Bo trzeba iść gdzieś jeszcze... I wysluchiwać o renomie o prestiżu o godzinach o grupie o cenie o niczym... Nie mogę iść do X bo nie mam pewności że potem zdam egzamin, a dokladnie dlatego, że to Y ma 30% miejsc na tym wydziale... a u Y placi się pięćset zloty za miesiąc... ale wie się że jest się na studiach... za to u Z są najmniejsze grupy... a W wykańcza ludzi piętnastoma godzinami w tygodniu... Po co ja o tym piszę? Przecież to nie stanowi problemu... Nie to. Po co ja piszę?!

1984 : :