Archiwum 17 września 2002


wrz 17 2002 mokre futro misia
Komentarze: 4

Tak chcialabym porządnie się wyplakać. Wykrzyczeć, wyszlochać, wysmarkać. I mieć koszulę. I pierś, która przygarnie. Jego już nie ma. A oni... On, na którego czekalam, o którym nie przestalam myśleć przez caly ten czas... on teraz? Strach... Niszczy zbyt wiele. Strachu nigdy się nie pokona. Niebo dziś patrzylo na mnie twarzą. Zlą, groźną twarzą. Chmury zaslonily księżyc i na ciemnym niebie tylko te chmury... Biale. I czarne oczy. Usta. Duże. Eee... Lepiej wskoczę pod cieplą kolderkę.  Misia przytulę. Misia futerko może się troszkę zamoczyć. Nic się nie stanie. A może stanie się trochę lżej?

1984 : :
wrz 17 2002 Ja- Egoistyczna hipochondryczka
Komentarze: 4

Boli mnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Boli mnie gardlo, doskwiera kaszelek, ale to już od trzech miesięcy (z przerwami...) Boli też glowa, bolą oczy, boli kregoslup, lamie mnie w kościach, i boli mnie skóra... wysycha bez powietrza... usycha... m... boli mnie brak.... czasu, snu, milośći, szczerości, prostolinijności, ludzi...  Boli mnie serce.

Przerażająco fizyczny ból. Przeszywa je coś w okolicach, powiedzmy, lewej komory. I jeszcze gdzieś tak w środku. Delikatnie... A nie pozwala żyć. To pewnie  cale to bagno moich uczuć. Zlość? Podlość? Nienawiść? Gdzieś to wszystko musi się kryć... Czarna plama na sercu. Nie chcę jej! Potrzebny dobry chirurg. Do usunięcia plamy na sercu. Hmm... Znalam kiedys dobrego. Była kobietą. I uratowala mi życie. Kilka lat temu. Godzinka. I nie byloby mnie. Tutaj. A może to nie ona? Robila co do niej należalo. A gdyby rodzice zadzwonili po pogotowie godzinę później? Jakże inne byłoby istnienie (?)!!!

1984 : :
wrz 17 2002 no takie sobie... właściwie NIC(?)
Komentarze: 3

Wstalam o 6. Przeciągam się w oknie. Oddycham, ziewam. (Para bucha jakbym conajmniej ze dwie fajki wykańczala...) i co widzę? Mężczyznę/ nastoletnie chlopię buszujące w śmietniku. Nerwowo rozgląda się dookola, zanurza się... Polową swojego czlowieczeństwa zwisa nad tym co w środku. Wyjmuje puszki. I znowu poczulam się winna. Jak z pralką...

1984 : :