Archiwum kwiecień 2004, strona 1


kwi 13 2004 pan paser naszym przyjacielem jest!
Komentarze: 16

 

 

 

Idąc ulicą zaczepił nas przystojny mężczyzna odziany w czarną skórę, posiadający nienaturalnie opaloną twarz i miętowy oddech z naleciałościami alkoholowymi. Wiem, bo dał mi go poznać z odległości dziesięciu centymetrów. Nie chcą państwo kupić zegareczka?- Ponętnie ział mi w nos, prezentując Mu jednocześnie srebrnego Sharpa. Nie, absolutnie nie chcemy- odparliśmy jednocześnie. Ja z serdecznym uśmiechem, On z powagą i gotowością do podjęcia ewentualnej akcji w celu zwiększenia odległości wyczuwalności oddechu. Szkoda!- Rzucił mężczyzna i dobrowolnie się zdystansował. Ale pan ma…- zaczął. Zamarłam. No… dalej, kochany, co takiego On ma? Pewnie rzucisz jakiś komentarz na mój temat? Albo niesubtelną inwektywę pod Jego adresem. No, co? Nos, włosy, spojrzenie? Idziemy dalej. Mężczyzna dopowiada zza pleców osamotniony ze swoim zegareczkiem. Ale pan ma usta wycałowane... Uśmiech. Pełen wdzięczności i kokieterii. Przez kobietę- mierząc mnie spojrzeniem dodaje, chyba zupełnie niepotrzebnie. Odwracam się i uśmiecham najpiękniej jak tylko potrafię. Prawda?! Oczywiście, że przez kobietę. Przeze mnie! Mrużę oczy i spoglądam do góry, na to swoje dzieło. Nie ciężko jest je tworzyć. Mnie, takiemu twórcy osobistemu, co to i opłacalny i wysokoopłacany...

 

 

 

1984 : :
kwi 11 2004 Bez tytułu
Komentarze: 4

- Nie jest ci smutno?

- Ojej, tęsknisz?

- To co? Kiedy się zobaczycie?

- Całe Święta?! Dlaczego nie?

- Sama? Jak to?!

 

A tak to. Śmiać mi się chce. Owe moje nabyte dwadzieścia lat mogłam przeżyć bez Niego. Owszem, sama nie wiem jak i po co. Ale mogłam. A czterech dni nie mogę. No bo jak to?!

A tak to. On Jest. Istnieje i będzie istniał. A mimo to w te cztery dni ma mi być smutniej niż przez całe puste życie.

BO NALEŻY

 

 

1984 : :
kwi 09 2004 zestaw idealny. zero złotych.
Komentarze: 3

 

Się spiłam Żinżersem. i Tobą. i spaliną.

dziękuję. nie, nie trzeba pakować. nie, gotówką nie.

a za wdzięczność to ile w lombardzie by dali?

może jakaś gotówka to by by ła

 

 

1984 : :
kwi 08 2004 Bez tytułu
Komentarze: 9

dlaczego cały dzien męczyło mnie to co teraz tak ogromnie cieszy?

dziś sześć godzin szliśmy przez miasto... tak się nam jakoś spacer przedłużył. postoje się zdarzały. i szczera rozmowa. każda kolejna szczera rozmowa, której tak się boję okazuje się niebywale przyjemna konstruktywna i obfitująca w zapasy głupiego uśmiechu, przyklejanego na jakiś boski bardzo mocny klej. dziś znowu się zakochałam. i jak ja mogłam przeżyć dwadzieścia lat bez jego ust? bez jego piersi, mocnego uścisku "zcałejsiły"?

faktem jest że osiemnaście miesięcy mogłam. a ten szaleniec oparł się nawet przerażająco pięknej, inteligentnej, bogatej, idealnej pchle! nie wiedziałam żem zdolna do takiego kochania.... żeby wyjść na zero w tym przyszłym życiu będziem się porządnie męczyć.

i jeszcze jedno. nawet jak się utrudnia i ucieka Ona i tak dogania.

heh. przeczytałam archiwum. JA WIEDZIAŁAM ŻE TAK BĘDZIE!

 

 

1984 : :
kwi 06 2004 Bez tytułu
Komentarze: 7

Że też największa ochota na pisanie łapie mnie w chwili najmniej na to odpowiedniej. Nie powinnam. Bo mam nowy cel. Tak, chyba za dużo znowu na siebie biorę. Ale chcę. A jak chcę i wiem, że chcę to muszę.

Zmotywował mnie. Ja jego. Taka nasza mała symbioza.

 

Co nie zmienia faktu, że ma mnie co męczyć. Każda kobieta winna być wyposażona w wadę wzroku. W małą ujmę na spostrzegawczości. Ja niestety zmysły wyostrzone mam do granic przyzwoitości. I znów zauważam rzeczy, na które kobieta powinna przymknąć oko, albo lepiej: w ślepocie swojej przegapić. Znowu za dużo myślę.

 

Gdyby fakt nie zaistniał to zastanawiałabym się dlaczego, u diabła, nie!? Jest. Sądzę więc że zaistnieć nie powinien. Nie dogodzisz.

Ale chcę. A jak chcę i wiem, że chcę to muszę.

 

Wniosek, który przypałętał się wczoraj dość jest przerażający. Gdyby zmieszać Go z Nią wyszedłby bajeczny dla mnie mix. Nie oszukujmy się. On nigdy nie będzie tak blisko mnie. Nie będzie tak otwarcie, tak cholernie mocno, tak zrozumiale. Ona oczywiście nigdy nie da mi tego, co daje on.

 

Powinnam więc mieć męża i żonę. To byłby istny raj! Chcę. Chcę i wiem, że chcę… I co z tego? Nie można mieć wszystkiego, tylko nie wiem, dlaczego.

 

 

 

1984 : :