Archiwum październik 2003, strona 2


paź 14 2003 z lekka nielekko
Komentarze: 0

 

O jak wspaniale upływa mi czas! Dzień po dniu... każdy z prawdziwego zdarzenia. Pełen wyrzutów, rozważań... Głównie opanowany przez myśli ciężkości zapłodnionej słonicy i sen wagi piórkowej. Gapię się w telefon częściej niż w monitor komputera i marzę o jednej malusieńkiej wiadomości.

I błagam. Niech napisze. Proszę. Tylko jedno spotkanie. Parę slów. Błagam.

Czekam.

 

Ale chyba na próżno, skoro powiedziałam mu że NIE?

 

1984 : :
paź 13 2003 Uniesienie. Co chwila temperowane jednak...
Komentarze: 43

 

Nie! Nie będę udawać. Nie będę wmawiać sobie i światu że jestem szczęśliwa. Nie potrafię tak... nic do niego nie czuć. Nie będę się poświęcać. Przykro mi... Jak dotąd słowa kocham mogłam użyć w stosunku do jednego tylko osobnika. I tak z pewnym wahaniem... Prawdopodobnie nie będę w ten sposób miała żadnego z nich. Ale wolę samotność niż wątpliwą radość powodowaną jego tylko szczęściem. I uciążliwą świadomością że oto przywiązał mnie do siebie, kazał obiecać miłość, kazał trwać jako jego kobieta na całe życie, jego druga połowa... pozbawiona tej właściwej.

Nie będzie więc żadnego z nich. Bo ja tak nie mogę. Nie czuję...

A może...

Dlaczego by sobie nie zaszaleć? Dlaczego nie miałabym mieć ich obu? Przecież mogę po prostu cieszyć się życiem. Raz z jednym raz z drugim, dobrze się bawić... Mieć pana A. jako ostoję, dojrzałego i rezolutnego towarzysza zapewniającego spokojny żywot żony i gospochy. I mieć też Jego. Dla dziesiątek godzin przegadanych nad zapachem kawy, mocnego uścisku, splecionych dłoni i pełni księżyca nad dwiema schowanymi przed dniem głowami. Choćby tylko... I tak sobie będę żyła szczęśliwie. Nie myśląc o tym jaka ze mnie szmata. 

 

1984 : :
paź 12 2003 Bez tytułu
Komentarze: 59

Wcale a wcale nie nadaję się do życia. Wyrzucę się na śmietnik. A myśli oddam do recyclingu.

Wszyscy dobrze na tym wyjdziemy.

 

 

1984 : :
paź 11 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

Troszkę mi lepiej. Łzy niczego nie zmieniają. Zmienia rozmowa. I już wiem że zawsze w takich chwilach zjawię się tam i usłyszę coś co nawróci mnie na tę właściwą ścieżkę. I usłyszę „trzymaj się go” i będę.

Czytam to co napisałam dokładnie rok temu. 11 października 2002.

Teo? Wtedy o 20:32... mialeś cholerną rację! Jak już bedę slawną i bogatą nauczycielką to prześlę Ci to pięć dych. Absolutnie.

 

1984 : :
paź 11 2003 tylko tego brakowało. tylko tego by ktoś...
Komentarze: 2

 

Zdarzyło się dziś na ulicy. Zobaczyłam go. Pana Ostatniego. I Najważniejszego. Dla serca. Akurat teraz gdy ten Najważniejszy dla rozumu tak dzielnie walczy o to nie swoje terytorium. Jak się dziś okazało o terytorium należące wciąż do jednego, pierwszego i ... Irracjonalnie, bo nie wiem dlaczego, a wiem że NIE MOGĘ... i już.

Idąc sobie najspokojniej w świecie, gaworząc ze znajomą widzę nagle wysokie stworzenie, zdecydowany krok, szerokie ramiona... Dziwnie obce bo ukryte pod nowym płaszczem. Ciemne wlosy, profil i bojówki. Czyżby ON?!? Silniejsze uderzenie serca. Jego plecak. ON. Jedna tylko myśl: zawołać jego imię, zatrzymać go. I nie liczy się już nic dokoła. Słyszę tylko głos znajomej, chyba mnie powstrzymuje... A może to nie był Jej głos?

Druga myśl: pobiec za nim. Głos: NIE! Trzecia myśl: jak to? Ma teraz po prostu przejść? Mam odejść? Nie widzieć go, nie usłyszeć?! Czwartej myśli nie było. Ani piątej. Bezmyślnie dogoniłam go a kiedy byłam przy nim stał już odwrócony do mnie, patrzył, znów stał przede mną zawarty cały w dwóch ciemnych punktach przestrzeni, mówił już tak znajome i tak zawsze potrzebne słowa. Cudownie szczery uśmiech, wdzięczności czułości przynależności.

Nareszcie.

Nareszcie znowu przy nim. Tak, to byłaś ty osiem cztery, siedziałaś przy nim, znów.

Coś mi się to życie dubluje ostatnio...

Znów był to czas, który nie dzieli się na minuty, sekundy... Czas nieruchomy. Czas zatrzymany w jego dłoniach.

Co ja zrobiłam?! Otóż nie zrobiłam nic, poza bezmyślnym poddaniem się nagłemu impulsowi, głupiemu czuciu. Teraz w głowie mam kompletny mętlik. Ale nic to. Myśl pierwsza ostatnia i przewodnia: ZAPOMNIEĆ! Będziemy dalej chodzić po świecie, szukać się wzrokiem i tęsknić. I nie móc...

Już nie pobiegnę za nim.

Wszystko zaczęło się rok temu. Wtedy tez nie mogliśmy. ON nie mógł. Była ona. I teraz nie możemy. Ja nie mogę. Jest On. Śmieszne. Śmieszne, żałosne. Piękne.

Będę więc modlić się o to by go nie kochać...

 

1984 : :