Komentarze: 21
czym różnią się kobiety i mężczyźni?
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 |
czym różnią się kobiety i mężczyźni?
Moja wyobraźnia żyje własnym życiem i sama ma bujną wyobraźnię bo autorstwa niektórych rzeczy które mi się wyobrażają nie mogę przypisać tej mojej własnej. A jeśli mogę to jestem chora.
Czasem wszytsko toczy się jak gdyby nigdy nic aż tu nagle wyobrazi mi się czyjaś myśli. I czyjeś stopy w butach. Przyszłość. Człowiek w środku. Co by było gdybym zrobiła w danej chwili to na co mam dziką ochotę a nie to co powinnam. Kopulujące człowieki. Giertych przy śniadaniu. Kolejna potrzeba. Człowieki kochające. Dwór królowej Bony. Obyczaje mrówek. Świat idealny. Hipopotam pod wodą. Wy. Rozkładający się ser pleśniowy. Dobro. Genitalia starych śmierdzących napastliwych żuli. Pająki tu i tam i tam i sam. Pyszne sałatki z kukurydzą. Wszystko czego jeszcze nie zrobiłam. Dziura w moście. Wspomnienia.
I żeby nawet na chwilę nie móc się wyłączyć...
Wstałam dosyć żwawo bo jak jest co robić i w dodatku to co jest do robienia jest przyjemne żeby to robić to co innego robić jak nie wstawać dosyć żwawo?!
Odbyło się ważne spotkanie i jest mi bardzo ciepło i przytulnie w samej sobie bo czuje że ta sama ja jest taka jak trza!
Poza tym dużo się dzieje na gruncie inwestycji.
I dostałam kolejną propozycję pracy. Obecnej nie zostawię i nie oddam choćby mi miliony proponowali. Najwyżej rzucę spanie. To coraz mniej trendy.
Nie dane mi znów trochę się postarać i poszukać, powalczyć o posadkę. Samo się. Ale miło że nie muszę się prosić bo chyba nigdy bym nie zapracowała. Ani udowadniać że jestem najlepsza. Bo chyba nigdy bym nie zapracowała. Ani rywalizować. Bo wiadomo.
Jem jak dojrzewający młokos. Pochłaniam stosy jedzenia. Ale tylko jak już mam czas. I chomikuję w bioderkach na czas kiedy go nie mam.
Zaczyna zwalać nam się na głowę coraz więcej trzebów. Trzeba papierów, wyjazdów, decyzji, pieniąchów, czasów i atłasów, a przede wszystkim trzeba mamuciej siły żeby się takim śmiałkom nie odechciało zaślubiać. I miłości. Jeśli o nią chodzi to się właśnie dziś zakochałam! Jeszcze bardziej. Jak co dzień.
Ale coś się zmienia niechybnie bo już nawet na truskawki nie wariuję jak co lato. Jakieś są takie ćtapowate i mało kuszące. A jak jedną, zgniłą chyba, rodzicielka spuściła z wodą nie do końca toaletową to się ta jedna tak walała na powierzchni tejże wody że puchnąć zaczęła i sinieć. Powstała obrzydliwa ziemista kula rozsadzona, gotowa wybuchnąć i niewrażliwa na ani jedno spuszczenie wody. Osiadła. Jak pomyślę, że mi się taka zrobi w żołądku to wolę całą resztę życia jeść flaki. Podobne w podobnym. Jak w homeopatii. Chociaż jak razu pewnego jeden taki lek sobie wyszperałam to nie miałam zaufania i zaprzestałam bo takie to jakieś tajemnicze. Czyli lepiej nie jeść nic. A jem jak sfrustrowany gołowąs. Najadam się a potem robię przerwę na pół doby. Z ćwiczeniami to samo. Napocę się a potem wracam do siebie okrężną drogą. To przez egzaminy. Jeszcze jeden. Zatem żwawo biorę się za niepraktyczne i nikomu niepotrzebne bzdury żeby potem żwawo pójść spać, jutro żwawo wstać a później żwawo zmienić świat!
nazwa tego mojego miejca robi się coraz mniej atrakcyjna!
a ja przeciwnie. staram się i chyba najbardziej lubię ten okres swojego życia. starości nie lubię bo jest wtedy smutno i niepotrzebnie. wiem bo przechadzam się po sobie jak po paśmie gór skalistych ramię w ramię z Vonnegutem. do małej wracam chętnie bo nie muszę jej juz przeżywać.a najlepiej jest tej teraz.
nie piszę bo mam dziwne wrażenie że jak to wszystko napiszę to zapeszę i coś się rozwali.
zastanawiam się tylko jak to będzie kiedy juz nie będę mogła powiedzieć idź do domu bo usłyszę jestem w domu. zastanawiam się czy ja tak umiem bo kocham być sama i gdybym tylko tak mocno go nie lubiła to najlepiej by mi było z sobą i samą.
jeszcze tylko chwilka.
W totka znów nic nie wygrałam. Ale lubię sobie czasem grywnąć. Taka jestem wtedy ważna. Ważniejsza niż mój własny los bo przecież okazuję mu trochę łaski, dając mu szansę żeby mnie zaskoczył. Pozwalam sobie zrobić niespodziankę. A jak nie zrobi to i tak jestem fajna i ważna. Bo przecież to ja miałam świstek. To ja sobie dawałam się mu zaskoczyć. Mogłam nie czekać. Mogłam podrzeć i szybko krzyknąć: "Pierwsza!"
Na loterii wygrałam za to dziewięćdziesiąt kilo ciepłego ciała. Ciału temu już niebawem powiem coś ważnego. I znów będę ważna. I słowa będą ważne. I tak latając z miejsca na miejsce wpadam w końcu w ramiona, a z nich już tylko spadam w niebo, aż na dno.
Na budowie zatrudnionych jest podobno czterdziestu panów. Termin oddania utęskniony a tymczasem z owej czterdziestki widać zaledwie dziesięć łebków. Reszta w Irlandii. Wysokość pensji takiego pana, który jednak zdecydował się zostać w Polandzie pędzi w niebo na łeb na szyję a tamte ważniaki wypinają się na własną ojczyznę... Ocieplają pierwszą ścianę. Błoto, szaro i pachnie nowym.
Odchudzam sie. W calym moim niezwykle waznym dla mnie zyciu niemoge sie zdobyc na odrobine silnej woli i wytrwac w tym postanowieniu dluzej niz trzy dni. Ale lubie mowic ze sie odchudzam bo tak sie mowi i jak tak mowie to czuje sie wtedy podobna do innych. Czyli chyba fajna. A moze ja sie po prostu lubie? I cialo swoje. I robię rzeczy o jakich mi się nie śniło nawet jak miałam najbardziej zryte sny dojrzewającej nastolatki. Co innego praca. Ta mi się wyśniła właśnie wtedy. I studia ciągną się tak jakoś same, z rozpędu... Trochę się boję...
Za dużo w rękach.
Ważnamidama