Komentarze: 10
Skomentuj(0)
Jaki władczy posmak...
A gdyby tak właśnie nie... Nie komentuj!
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
Skomentuj(0)
Jaki władczy posmak...
A gdyby tak właśnie nie... Nie komentuj!
Lubie czytać swoje archiwum. Tam się schowały. Moje uczucia. Emocje. Ja?
I nieczuła jestem. I okrutna. Nie przekonują mnie na przykład kobiety krzyczące w ulicznych protestach, że nie mają co do garnka włożyć czy dziecku dać do ust... Prawdziwie zrozpaczona matka nie wrzeszczy, nie wykłóca się... Jest cicha i pokorna... Jest jej wstyd. Dlatego Jej najtrudniej jest pomóc.
I ja nie będę krzyczeć.
Czekał za rogiem. Świetnie potrafi dziwić się na zawołanie. Więc miły spacer w towarzystwie jego odgłosów, spojrzeń, nieudolnych prób...
Drugie spotkanie również było niespodziewane tylko dla mnie. Również dość miłe.
Jeden o egzaminie, drugi o sesji. Jeden Słoneczko, drugi Kociaku. Jeden niepewnie, drugi bez wahania. Jeden ciągle czeka, drugi już nie. Jeden budzi we mnie jeszcze jakieś emocje. Drugi też.
Są tak różni... Pod każdym względem...
Dostałam jeszcze mejla ze wskazówkami od Szlachetnego Pomocnika moich nieudolnych poczynań w moim nieudolnym życiu. POWINNAM to zrobić, bo to co robiłam do tej pory mijało się z celem. To się ROBI tak. Tak NALEŻY. Ahaaaa. O ja niemądra!
Do tej pory nie wiem co myśleć... Ale zasnąć nie próbuję.Powiedziała to wczoraj, była zdenerwowana. Dzisiaj zapytałam jej czy to prawda i zaczęła się śmiać... A jednak sama myśl, że jest jej źle doprowadza mnie do obłędu. To istota, która powinna mieć wszystko czego zapragnie, być zawsze szczęśliwa... Nie ma, nie jest... Przeraża mnie myśl o przyszłości. Mam głupiego ojca. Zwyczajnie... I mam wrażenie, że to ją wykańcza...
To wszystko dla nas. Jej jedyna nadzieja to my... A co jeśli ją zawiodę?
My... A co z nią?!...
Niedobrze mi na jego widok. Ale tak to chyba zazwyczaj bywa, że kiedy leci na Ciebie własny profesor a Ty spokojnie udajesz, że tego nie widzisz to siłą rzeczy (czy może siłą dziwnej mentalności, albo siłą przyzwyczajenia...) kiedy Ciebie nie ma- leci na inną. Nie było mnie. To dobrze, bo nie zauważać można tylko do pewnego momentu... Myślałam że nigdy do tego nie dojdzie. Myślałam że to tylko moje złudzenia. Ewidentne i wyraźne, ale nawet jeśli to chyba dla dobra ogółu można by jakoś powstrzymać pokusę, ha? Ale nie wszyscy potrafią... Moja niepohamowana buntownicza natura mnoży kolejne wyzwiska. Świnia, szuja, menda, pieprzony adorator... Przykładny maż i ojciec dwójki rozkosznych szkrabów.