Archiwum wrzesień 2003, strona 4


wrz 13 2003 taki zwykły dzień
Komentarze: 7

 

Dzwoniacy bezpłodnie telefon schowałam do szuflady, włosy zwiazałam w jakas ułomna kitke, bezwiednie zrobiłam kawe, machinalnie właczyłam komputer i powitałam samotnosć niczym zrzedliwego kochanka, którego zbyt długo zaniedbywałam.

 

1984 : :
wrz 12 2003 GRA
Komentarze: 4
 

Nie mogę się przyzwyczaić. Do tego tutaj. Do dawnych bliskich, dziś jakby obcych twarzy. I tęsknię do obcych a jednak już bliższych...

Tu źle. Tam niedobrze. Chciałoby się znaleźć to swoje miejsce. Kto wie.. Może na innym kontynencie. Może tuż za rogiem. Gdzieś, gdzie nie będzie tej smutnej myśli że czegoś brak.

Tymczasem tęsknię. Ciągle myślami wracam do wspólnych wieczorów, nocy, słów...

Pamiętam sztorm. Hehhee. Tu następuje wymowne drgnięcie warg i ledwo widoczny błysk w narządzie wzroku.

Są chwile, które mogłyby trwać wiecznie. Ale są i te ohydne, potwornie długie, brudne....

Pamiętam... ...........

Pamiętam też najsmutniejszy z wieczorów. Poszliśmy na spacer tylko we dwoje. Może to był błąd. Może trzeba było jeszcze czekać... Umawialiśmy się. Może zbyt szybko zwątpiłam w wartość jego obietnicy. Idąc tak środkiem ulicy, gaworząc i popijając piwko usłyszałam dochodzący zza pleców warkot silnika. Jechał za nami. Patrzył z wyrzutem czy z żalem i krótko tylko wyjaśnił spóźnienie. Zabrał nas do siebie. Wieczór spędziłam w towarzystwie ich obu. Nie kleiła się rozmowa, nie spotykały się spojrzenia... Ich troje cholera... Jeden na siłę wepchnął się pomiędzy mnie a tego drugiego. Władczym ruchem złapał moje kolano i tak siedzieliśmy patrząc przed siebie. Chora sytuacja. Jeden milczał, drugi uporczywie patrzył mi w oczy a ja jeszcze w życiu nie byłam tak skrępowana. Było mi przykro, było mi wstyd, pieprzyłam o najmniej istotnych rzeczach. Wstałam. Poprosiłam by odwieźli mnie do domu. Niby nic się nie stało. Kto to przeczyta nie zrozumie mojego zachowania, moich odczuć. Bo czułam się jak szmata. Nie pomógł długi prysznic, nie pomogła rozmowa, muzyka i indywidualne łóżko na chwilową własność. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Cofnąć czas i zmienić swój ruch w tej pieprzonej grze. Bo była to gra. Do której teraz w ogóle bym nie przystąpiła. Miała tylko jedno wyjście. Wszyscy przegraliśmy.

 

1984 : :
wrz 12 2003 Bez tytułu
Komentarze: 5

Nie wiele trzeba mi do szczęścia. Spokoju. Spokoju myśli. Nie tylko wlasnych. Pomocnej dloni i chęci. Bo "wszystko będzie dobrze" brzmi bardziej przekonująco w polączeniu z dzialaniem.

Dziękuję.

 

1984 : :
wrz 11 2003 noc ogranicza nam tu pole do uciekania...
Komentarze: 28

 

O żesz Ty. Jeszcze jeden taki traf i nie zdzierżę! Już teraz mam ochotę zakopać się w kołdrę i nie wychylać spod niej przez miesiąc. Czy to już nie przesada? Jak ja mogę do jasnej cholery liczyć na faceta!?!?

Co za jakieś egoistyczne samce, kreatury nieczułe, potwory bezmózgie!

A miało być tak pięknie! I klops. Nie wiedział, myślał że ja też..... To się trzeba było najpierw dowiedzieć a nie zabezpieczać na zapas! Leniwy tchórz! Asekurant pieprzony! Nie zniosę tego. OSTATNI RAZ LICZYŁAM NA POTWORNEGO SAMCA! Teraz nastąpi etap słodkiej zemsty. Nie ważne że niewinny. Nie ważne że też pokrzywdzony. Od tego człowiek ma buzię żeby ją otwierać. Od tego telefon żeby z niego dzwonić. Od tego odwagę żeby ryzykować.

Żałuj sobie i sam wszystko odkręcaj. Palcem nie kiwnę w tej sprawie!!!

Nie zależy mi. Nie zależy mi. Nie zależy mi. Gówno prawda. Nie wytrzymam. Jutro wychodzę i nie wracam bez uwiedzionego faceta na koncie. Tak! Będę okrutna i nieludzko bezduszna! Nastał czas rewanżu i krwawej represji. DOŚĆ!

 

1984 : :
wrz 10 2003 Bez tytułu
Komentarze: 35

Chłopa mi trzeba

 

 

chwilowa słabość

 

 

1984 : :