Archiwum październik 2002, strona 4


paź 14 2002 szaleństwo
Komentarze: 3

Stało się. Zrobił to. Nie wierzę. Nie wierzyłam że to zrobi. Wiedziałam, że kiedyś... Ale nie wiedziałam że marzenia się spełniają... że tak szybko... że miłość ma szanse być odwzajemniona. Dzień był straszny. Kiedy on stawiał czoła problemom, robił wszystko to... dla mnie... ja byłam przekonana, że to koniec. Że oto zostawił mnie samą na tym świecie... Że to wszystko złudzenia... Obiecywałam sobie, że nie spojrzę już nawet w te oczy, że zapomnę... Zostawił samą na świecie... ale nie mnie. Ją... I nie wiem co będzie dalej... Ale wiem... I potem idąc. Już sami. Nareszcie sami! Słysząc te słowa, patrząc na piętnastopiętrowy budynek, którego dach zdawał się być tak blisko... Uśmiech, radość, wdzięczność... I zaskoczenie, kiedy nie zakończyliśmy tego dnia pocałunkiem w czółko. Kiedy nie pozwolił mi go zakończyć. Kiedy był. Kiedy nie byłam już ani przez chwilę sama. Już nie będę. Ten cudownie głupi uśmiech... te cudownie wielkie, cudownie jego, cudownie moje jego ramiona. I te oczy...

1984 : :
paź 14 2002 Id chce niepodzielności władzy
Komentarze: 5

Zasypiając już, słodkie i niewinne me myśli ogarnęła fala nadciągającego ze wszechstron i atakującego bezwiednie freudyzmu. Chęć wyrwania z siebie tego potwornego Superego! Hmm... dla niewtajemniczonych krótko: Ego, Id, Superego- trzy „warstwy” naszej psychiki. Ego- warstwa reprezentacyjna, kierowana rozumem, uzależniona od wymogów społeczeństwa, stwarzająca nasz wizerunek... I dwie nie uświadomione strefy, drzemiące gdzieś w nas: Id- zbiór popędów i pożądań (np. instynkt seksualny, który nie podlega rozumowi i trzeba go ujarzmiać... No i Superego- strefa zakodowanego w psychice „wzorca” wymogów, norm kulturowych tradycyjnych religijnych...

A zatem wniosek numer jeden z dzisiejszej nocy jest dość skomplikowany. Superego. Mam. Aż w nadmiarze. A może nie? To dobrze że jest. Że znam granice... Że wiem kiedy w bezpośredniość, otwartość w stosunkach z ludźmi może wedrzeć się Id. Że nie przymierzając do niektórych nie „lezę w łapy pierwszemu lepszemu”... Źle? Nie. (Pomijam oczywiście niedawną przeszłość, alkohol i chęć wyszumienia się...)

Od 13 dni nie palę. I nie będę. I dlaczego? Bo nie chcę, bo nie chcę dla Niego. Jasne, że to Superego! I bardzo dobrze!!! Bo gdybym chciała kierować się Idem to zapewne siedziałabym teraz nie wiem gdzie, piła, paliła... Nie! Co ja mówię!? Przecież wcale nie ma na to ochoty! Ochota- Id. Może więc Superego tak stępiło moje instynkty że jestem już chodzącym rozsądkiem? Id. Jasne że jest. Ale taki jakiś inteligentniejszy. Cieszę się, że się zmienił. Ewoluował. Może więc Id też da się wychować...

Można zabłądzić w zakamarkach całej tej psychiki. Wniosek numer dwa i jednocześnie wniosek główny tej nocy jest bardzo prosty. W obecnym momencie mojego życia czuję, że najbardziej prawdziwą jest we mnie warstewka Ego. Czuję że chcę tego czego naprawdę chcę, nie ukrywam tego... Mam to... Żyję i postępuję zgodnie z samą sobą, Id toczy nieustanną walkę z Superego, ale dzięki temu mam ich po równo. Nie za dużo nie za mało. Czuję, że żyję tak jak chcę żyć. WŁAŚCIWOŚĆ? ZGODNOŚĆ? ODPOWIEDNIOŚĆ? PRAWIDŁOWOŚĆ? CHWILI...

1984 : :
paź 13 2002 by... gdyby
Komentarze: 4

Co by było gdybym wybrała wtedy drugą stronę gór? Gdybym poszła z nią porozmawiać w przerwie pomiędzy zajęciami? Gdybym zdecydowała się na Warszawę? Gdybym trafiła do szpitala parę minut później? Gdybym jednak nie poszła do tego klubu? Gdyby wtedy powstrzymać to jedno słowo... Nie wypowiedzieć go... Było tak niepotrzebne. Alkohol i świetny humor... A gdybym poszła tam wcześniej? Gdybym powiedziała jej wreszcie co myślę o jej nagłych wybuchach? O tym że mam dość... Co by było gdybym to wytrzymała? Wytrzymam. I będę się cieszyć tym, co jednak było.

Czerwone wino... dobre na smutki... na jeszcze głębsze w nich zanurzenie...

Właściwie ten smutek ciągle ma w sobie tyle szczęścia... to cały czas szczęście, z lekką nutka żalu...

1984 : :
paź 13 2002 jak wygląda teraz park?
Komentarze: 4

Jakiś czarny ten śnieg... Smutny... Będzie teraz leżał... Będzie trwał niewzruszenie, a w życiu tyle się zmieni. Jednak przyznam, że trochę boję się tych zmian. Teraz. Kiedy już wiem, że nastąpią.

Kiedy po tym śniegu będą stąpać dwie pary butów...

Tych samych, które wczoraj brodziły w zaspach liści, rozrzucały kolorową miłość na wszystkie strony życia. Marzły razem, nos w nos, czubek w czubek. Szly tuż obok siebie. Jedne z nich od czasu do czasu podskakiwaly radośnie...

Jesienią beztroska, zimą strach...

1984 : :
paź 12 2002 ...
Komentarze: 26

-Tato? Kochasz mamę?

-Tak.

-Skąd wiesz?

-...Bo nie kocham żadnej innej...

-Hmm, ale ja nie mam żadnej innej mamy!

 

-... Bo żadna inna nie mogłaby być Twoją mamą.

1984 : :