Archiwum październik 2002, strona 3


paź 17 2002 obrzydzenie
Komentarze: 8

Tak zadziwiająco odpowiednio...

I kompletny paradoks... Kiedy nie mogę nawet Go zauważać. Bo nie chcę wśród ludzi znowu zostać nazwana dziwką... sluchać jak wyzywa go od skurwysynów... Patrzeć na nienormalną, niezrównoważoną... i co robić? Jak się czuć? Cudownie. Nie obchodzi mnie ona. Przekupka. Znowu chce go kupić. Nie tym razem. Jest już mądrzejszy. Jest ciężko.

A z drugiej strony zdalam sobie sprawę jak różnie można interpretować to UCZUCIE. Jak róznie można... kochać.? Tataj związek dusz, bycie razem, bliskość... A obok chęć posiadania, sex na trzecim spotkaniu, pożądanie, tylko..., rozmowy o niczym, trwanie.

Niedobrze mi.

1984 : :
paź 16 2002 czuję to. pierwszy raz w życiu
Komentarze: 5

Najtrudniejszy pierwszy krok... sia la la la...

I jedna rzecz. Możecie pukać ze mną w niemalowane drewno...

Ale nie musicie. Bo potrwa dłużej niż chwile dwie...:)

1984 : :
paź 16 2002 niesobierówni
Komentarze: 4

Co jest pod podłogą? Pod jego ślicznym, wypucowanym dokładnie butem? Patrzę z podziwem, słucham zaciekawiona, śmieję się. Patrzy. Uśmiecha się. Jakie jest jego życie? Jest bogaty. Jest szczęśliwy? Przystojny, zadbany facet po czterdziestce. Co tydzień inny zapach perfum. Nie wiem, który ładniejszy. Inteligentny, mądry... profesor, doktor? Pot na czole. Co robi gdy wraca do domu? Pustego już. Bez żony bez córki. Wraca z kochanką. I tak co dzień. Od nowa. Życie zaczyna po 21. W domu. Z nią. Zanim wróci robi kawał dobrej roboty. Podziwiam go, patrząc. Na czole blizna. Pił. Kiedyś bardzo dużo pił. Blizna pokryta teraz potem. Kiedy stoi tuż obok, nade mną, kiedy czuję te perfumy... wiem, że to się nie skończy. Będzie trwał wiecznie. Niech trwa wiecznie... Myslę: Tacy ludzie są potrzebni... I za chwilę karcę samą siebie. Przeciez potrzebni są wszyscy, wszyscy są równi.... Nieprawda! Nie są równi. I nie będą. Równi jemu. Autorytet? Nie. Ideał? Nie. wiem. niedościgniony- tak. Niedościgniony dla szarego człowieka, dla śmierdzącego meżczyzny, w brudnej zniszczonej kurtce... w kolejce po piwo. Odrzuca.

1984 : :
paź 15 2002 i znów
Komentarze: 4

boję się. skąd u mnie ten ciągly strach?... że to zaraz się skończy... że to chwila... obawa, że mogę okazać się inną niż ta jaką mnie widzi, jednak mniej...niż do tej pory, że zawiodę... a wtedy nie chcę trwania, nie chcę litości.

kurwa! wymyślam sobie problemy... bo przecież wiem co to jest... i z jego strony... i co to znaczy dla niego... jaki jest... przecież to on chce... ja tylko bylam, jestem... on zrobil wszystko. ja tylko nie protestuję. i chlone to szczęście. dając szczęście jemu. samą sobą... wiem to.

skąd więc ten strach? doszlam do wniosku, że wciąż jestem za malo pewna siebie. obawa... że coś nie będzie takie jakby chcial... że coś się nie spodoba... ciągle wątpię, że można mnie kochać...

1984 : :
paź 15 2002 co zrobiłam...
Komentarze: 4

Jego dwuletni koszmar. Z pełna odpowiedzialnoscia i nie oszukujac samej siebie moge stwierdzic, ze nie zrobiłam niczego, co moglo doprowadzic do konca jego dwuletniego zwiazku. A jednak... Coz moglam zrobic wiecej? Czego nie robić!? Jak ukrywać uczucie? Musialabym nie patrzec mu w oczy. Nigdy. A jednak...

Wielorybnica mnie skrzyczała... Powinnam dostać w becki za rozwalanie zwiazku.. Nie masz racji Rybko. Nie za rozwalanie. Za rozwalenie.

Nie chcialam tego. Chcialam tego, ale gotowa bylam czekac. A jednak... Powinnam przeprosić? Za co?! Chyba musialabym przepraszać, ze zyje.

1984 : :