Komentarze: 24
Żył sobie młodzian zdrowy
Na przedmieściach Leśnej Podkowy
Nigdy w oczy nie patrzył kobietom
Bo był bezdusznym atletą
Mięśnie wielkie miał
I tyle....
Cholera, a tak dobrze się zapowiadało...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
Żył sobie młodzian zdrowy
Na przedmieściach Leśnej Podkowy
Nigdy w oczy nie patrzył kobietom
Bo był bezdusznym atletą
Mięśnie wielkie miał
I tyle....
Cholera, a tak dobrze się zapowiadało...
A fe! Wstydziłabyś się. Tak nie panować nad emocjami... Ale niczego nie dałam po sobie poznać. Oczywiście. W sytuacjach podbramkowych aktywizujemy talent aktorski i stanowimy uosobienie spokoju mimo obezwładniających emocji gdzieś w środku... Dawno nie byłam w takim stanie. Bo dawno się z nim nie widziałam? Po prostu trochę odmiany od codziennej rutyny i już się wytracam z równowagi... Ale ręce? Trzęsły mi się ręce. Oj bo ta cała sytuacja... Mało spałam. Od 4. A on czy chce czy nie włazi znów w moje życie i tak po prostu przypomina że jest. Ciągle czeka. Spotkanie jednostronnie niespodziewane. Ale to ja wiedziałam, że go tam spotkam. Iść musiałam. Po prostu zaskoczenie. Aż coś wykrzyknąl. Tym swoim niezrównoważonym głosem. Głupstwo. Tylko skąd te łzy napływały do oczu na przystanku... Ta sytuacja mnie przerasta. Niech dalej będzie spokój. Niech tylko dalej go nie będzie. Proszę.
No to kupujemy suknię ślubną. Nie wierzę. Do wyboru są dwie. Do rozwiązania jest problem. Klasyczna czy bufoniasta? Oczywiście że klasyczna ale nagle się spodobało że się wygląda jak księżniczka z bajki i teraz się jęczy że się już naprawdę nie wie... A biedna siostra tylko stoi i nie wierzy. Moja siostra wychodzi za mąż! Moja siostra z którą bawiłam się w tak głupie zabawy że wstyd się przyznać (i się nie przyznam więc proszę nie pytać !) ale czegóż to nie wymyśli dziecięca fantazja... No więc okazuje się, że moja „mała” kochana siostra całkiem poważnie planuje ten ślub. Oczywiście że trochę mi przykro że nie będę druhną, ale co tam... Może następnym razem... Oczywiście że mi przykro że to już całkiem niedługo. Chociaż komputer będzie tylko dla mnie. Cały mój! Oczywiście że mi przykro że nie mam z kim iść na wesele (może z komputerem w takim razie?) i że wszystkie ciotki będą pytać co u ..., czemu bez niego, czemu sama? No właśnie... Nic to, może do następnego razu cioteczki zapomną... i oswoją się z myślą że na wesela chadzam z reguły sama... Ciekawe czy będę tą druhną następnym razem... Swoją drogą ciekawe to wszystko... Tak ze trzy śluby sobie wziąć! Żeby nie było nudno... A jeszcze ciekawsze, w ogóle sobie wziąć ślub... Kurcze no. Klasyczna. Zdecydowanie. I diademik. Bo do bufoniastej to już diademik nie pasuje. Wtedy całość wygląda jak stroik świąteczny. Dobra. Il faut que je sois raisonnable alors je vais apprendre maintenant !
Zatęskniło mi się do starych dobrych czasów. Albo do nowych. Nie wiem. |
W takie dni rzeczywiście czuję się jak przyrząd do rodzenia dzieci, tyle że akurat nie będący w ciąży. Życie kobiety dzieli się na miesiące kiedy jest i kiedy nie jest zapłodniona. Nie da się ukryć, że u mnie przeważają te bezowocne i nic nieznaczące dla przyrostu naturalnego... Smutny ów wniosek o kobiecie jako jednostce społeczeństwa przyszedł mi do głowy w autobusie. Trzęsło jak niewiemco i czułam się jak worek. Uprzednio jeszcze musiałam do tego autobusu dostarczyć swe zbolałe ciało i to w tempie szybkim bo mi właśnie uciekał z przytanku. Czułam się jak jeden wielki brzuch, w którym przetaczają się dwa monstrualne jajniki i przy każdym poruszeniu powodują okromny żal, że właśnie akurat w tym miesiącu nie jest się w ciąży, i właśnie z braku owego stanu zwanego błogoslawionym odrywa się to cholerne jajeczko... No po prostu... To boli.