Archiwum maj 2003, strona 5


maj 13 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

Różnie panowie zwracają się do swoich pań... Na przyklad "Brzuchu na biodrach szerokich..."

1984 : :
maj 13 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

Mam serce w przełyku. Właśnie po potwornym pisku i grzmocie tuż pod oknem stoi połowa samochodu... Cholera jak ja nie cierpię odgłosu karetek! Ani straży pożarnych... Nie wiem czy są ofiary bo wielki tłum zasłania karetkę. Nagle sąsiedzi chwycili niepełne co prawda jeszcze worki śmieci i w przypływie sumienności pobiegli do śmietnika tuż obok tego miejsca. I na spacer się sąsiadom zebrało... i pieski odczuły nieprzemożoną potrzebę natury fizjologicznej... Nie mogę na to patrzeć. Niedobrze mi. Przypomina mi się tylko On... Proszę... Teraz martiłby się o wyniki matury... Ciekawe gdzie jechał ten pan leżący teraz na kierownicy. Dobrze, że przestało już trąbić...

1984 : :
maj 12 2003 Bez tytułu
Komentarze: 5
Kochany Pamiętniczku! BlOgOoSiU dRoGi!!! Jedyny mój, najwspanialszy! Okropnie się za tobą stęskniłam i nie pisałam tak długo więc teraz opiszę wszystko co się działo. W sobotę wstałam o 7:49, zrobiłam siusiu, wzięłam prysznic, zrobiłam sobie śniadanie. Jak jadłam śniadanie to w przerwach robiłam sobie dwie kitki a jak już zjadłam to depilowałam sobie brwi i wtedy było w telewizji Em jak miłość i tam jeden chłopiec krzyszał na drugiego takiego samego. Bo to, drogi pamiętniczku były bliźniaki! Potem, wciąż nie mogąc zapomnieć tego co zobaczyłam popędziłam wiadomogdzie i po sześciu przyjemnych godzinkach przypędziłam z powrotem. A jak jechałam w tamtą stronę to oczywiście się spóźniłam i musiałam wsiąść w autobus OBI za jedyną złotówkę, który jeździ bardzo szybko więc jednak się nie spóźniłam. A jak wracałam to spotkałam koleżankę z podstawówki, z którą zawsze się bawiłyśmy w nagrywanie własnych audycji radiowych i w tym autobusie, jak już ją spotkałam to rozmawiałysmy sobie o pogodzie i o maturze więc spędziłam fascynujące pół godziny w jej towarzystwie. Potem kochany blogOOsió działo się to i owo... Wyobrażasz sobie? To i owo się działo! Dooobra blogOO$... nie dowiesz się co się działo bo już mi się odechciało był dokładnym, przykładnym dziewczęciem dającym przykład sumiennego prowadzenia blogósia. Zresztą chce mi się spać. O! I bolą mnie nogi. W sobotnią noc pokonałam niemalże 10 kilometrów za pomocą jedynie własnych nóg, przemierzając niebezpieczne ulice i parki a następnie już tylko lasy i cmentarze. Większych atrakcji nie było. Oprócz "przygody z Arkiem". Kto to jest Arek? Ba! Sama chciałabym wiedzieć. Siedzą sobie dwa grzeczne niewinne stworzenia na ławce (to my:), siedzą i czekają na umówioną resztę. Aż tu nagle idzie sobie i, nie ukrywajmy, wyróżnia się z tłumu pan dość niskiego wzrostu. Karzełek tak zwany. Patrzy na nas, przystanął, patrzy dalej... I dawaj! "Arek jestem" mówi wyciągając małą łapkę wysmarowaną czymś czarnym. Następnie Arek zaczął się dosiadać, nadal wgapiając się w nas, i opowiadać o tym jak to szedł na piwo ale teraz już nie pójdzie. Kolejno wychwalając każdą część naszych ciał zaczął porównywać co która ma ładniejsze. Otóż dowiedziałam się że poza zjawiskowymi twarzami to jednak posklejałby sobie ideał z nas obu. Moje włosy, jej biust (tu słychać plusk. To 1984 wpadła w kompleks). Idźmy dalej. Oczy moje! Jupi:) Usta jej. No dobra... Ale nogi to podobno ja mam szalenie zgrabne. Ależ jestem próżna! No ale która istota nie cieszyłaby się na komplementy takiego znawcy?! Wszystko byłoby w porządku gdyby ów znawca nie chciał walorów tych poznać bardziej namacalnie... Że też ja mam takie szczęście! Ale o obmacywaniu w autobusach już kiedyś pisałam więc teraz wracam do Awangardy Krakowskiej, potem jadę do szkoły bo nie wiem z czego ustną zdaję w piątek, a potem na angielski i jak wróce to będę. Do widzenia się z państwem.
1984 : :
maj 09 2003 Bez tytułu
Komentarze: 8

To zamknięta kraina. Moje subiektywne odczucie świata. Pachnące latem i wolnością. A zamknięte z czterech stron.

Z oddali słyszę czasem głośny, głuchy dźwięk. Południową granicę mojego pojmowania świata tworzą tory kolejowe. Dwanaście szlaków. Połączeń ze światem z obcych wyobrażeń. Za torami, już za miastem, jest zupełnie inaczej. Ten głuchy dźwięk przypomina odgłos jaki wydaje odpływający z portu statek. Wtedy jak się na chwilę zamknie oczy można za torami zobaczyć morze. I wówczas ta dal jest jeszcze bardziej obca.

Na zachodzie wytrwale stoją trzej strażnicy. Nocą przyglądają  się czerwonymi, przekrwionymi oczyma. Z tamtej, ciągle bliskiej strony...

Wschód to las. Też koniec miasta. Mój blok jest ostatni. Zielony las o kocich oczach. A w nim szczelnie zapakowane marzenia, ukryte między liśćmi połączonych, jedną jakby, pajęczyną drzew.

Północ rozciąga się daleko, szeroko. Tam toczą się sceny z mojego wyobrażenia o życiu. Północ jest tłoczna i duszna. Jeszcze nie wiem gdzie się kończy.

1984 : :
maj 09 2003 Bez tytułu
Komentarze: 6
Mój tata ma takie okulary słoneczne jak Cugowski z Budki Suflera. Wyglądam w nich jak pszczoła. No albo jak Cugowski. I niebo jest zielone...
Dzisiaj chyba po raz pierwszy w życiu pokłóciłam się z tatą. O co? Mówiąc ściśle o za wodę w czajniku i gaz pod garnkiem. Wody wlałam za mało, gaz ustawiłam za duży. Reszty nie przytoczę bo mi się nie chce. Chce mi się natomiast płakać. Solidnie sobie popłakać. A najchętniej zniknąć! Ewentualnie zaryglować się w pokoju razem ze wszystkim co mi potrzebne... Zainstaluję sobie wannę i wszystko inne. Oczywiście, że nie zrobię tego sama! Będę potrzebować pomocy taty i co? Nic. Bo bez niego sobie nie poradze... Może zamienię się w ducha? Może ucieknę z domu? O! Dlaczego jeszcze nigdy nie uciekłam z domu?! Teraz zrobiłabym wszystko żeby uniknąć rozmowy z nim. Niewiarygdne! Ja pokłóciłam się z tatą... Nie wiem co robić. To znaczy wiem, ale nie wiem jak. I wiem że nic nie zrobię. Siedzi nadąsany w fotelu. Dobra, mogłam tyle nie mówić. Wiem, że mnie nie przegada. Dziecko musi ustąpić. Ale cholera mam dość! Nie wytrzymam. Solidnie sobie nie wytrzymam. O. Już...
1984 : :