Archiwum listopad 2003, strona 1


lis 25 2003 funny, isn't it? ... isn't it?!?
Komentarze: 6

 

Q: Why wasn't Christ born in Poland?
A: Because they couldn't find three wisemen and a virgin.

Q: How did the Germans conquer Poland so fast?
A: They marched in backwards and the Polish thought they were leaving.

Q: How did the Polish mother teach her son which way to put his underwear on?
A: Yellow in the front, Brown in the back!

Q: How do you tell which is the Groom at a Polish wedding?
A: He's the one with the CLEAN bowling shirt.

Q: What did the Polish mother say when her daughter announced that she was pregnant?
A: "Are you sure it's yours?"

Polish condom has air holes.

Following the assault of a young woman, the police rounded up the usual suspects for a lineup; suddenly, the Polish suspect stepped forward and screamed "That's her!!"

A Polak came home one day from work, hung up his coat, took off his hat and walked into his bedroom shouting "honey I am home!" What should he see but his friend in bed with his wife. Infuriated, he rushed to the cupboard, pulled out his gun and put it to his head. His wife started laughing. "Don't laugh!" he screams. "You're next!

A wandering salesman has an audience with the Pope and, not quite knowing what to say tries to break the ice with a joke... "Have you heard the one about the two Polish priests, Holy Father?" "But I am Polish, my son." There followed a pregnant pause while the salesman thought quickly ... "That's OK, Holy Father, I'll tell you it slowly."

 

każdy mały angol to zna a wam trzeba na blogó pisać....

wstyd.

 

1984 : :
lis 24 2003 Bez tytułu
Komentarze: 6

Plusk

Nagła powódź. Potworna awantura.

Ulewa trwająca w nieskończoność.

Po prostu cholernie mi źle. Potwornie ciężko. Lżej bo łzy się skończyły. Ciężko gdy uświadomię sobie sytuację. Dobrze że sił na myślenie niewiele zostało.

A sytuacja.... Nie widzę jutra. Nie wyobrażam sobie następnych dni. Nie jestem w stanie uwierzyć że jeszcze da się dalej żyć. Ale żyć normalnie, tak jak dawniej... Żyć dobrze. Bo że da się żyć to jasne...

Będzie dobrze ale takie sytuacje bardzo trafiają do mojego rozchwianego serca i niespokojnego żołądka. Boję się.

Przyszłości.

Jest mi cholernie źle. Lepiej gdy widzę że jej jest dobrze. Jeszcze nigdy tak się na mnie nie wydarł. Nie wiem nawet o co. Tylko siedziałam dziwiąc się jak to wreszcie szczerze wykrzykujemy sobie wszystko w twarz. Wszystko? Właściwie nic. Bo nie wiem już o czym krzyczeliśmy. Siedziałam, nienawidziłam go i myślałam tylko że bardzo bym chciała żeby ten człowiek nie istniał. Tak, dokładnie. I nawet za bardzo mnie te myśli nie przerażają. Drżałam zawsze o dobro tatusia, żeby tylko nie był niezadowolony, żeby wszyscy byli weseli, zawsze na paluszkach, zawsze grzecznie myłam ząbki, dokręcałam wodę, chowałam mleko do lodówki i grzecznie przytakiwałam. A nawet jeśli nie... ? nie? Nie wiem jak będzie. Nie jest chyba najlepiej jeśli krzyczy się własnemu ojcu w twarz że jest kretynem? I nie powiem co jeszcze... Nie ma się co dziwić że go poniosło ale tak nie powinno się to potoczyć... Nie chcę by ktokolwiek to czytał a jednocześnie chce mieć to tutaj. To co napisane (zwłaszcza tu, na tak zwanym blogu) staje się trywialne, nie godne dalszego rozważania...

Niech się stanie

 

1984 : :
lis 23 2003 Bez tytułu
Komentarze: 11

Akurat teraz kiedy na widok słowa miłość, bogini, piękno etc dostaję odruchów wymiotnych muszę czytać sonety tego popaprańca! Wiecie że tak naprawdę Szekspir był synem rękawicznika (czyli nikim... żeby chociaż sam był rękawicznikiem...) i tak naprawdę to wszystkie te pasjonujące twory spłodził inny nieznany łepek z dworu królewskiego, obeznany, doświadczony... nie to co prostaczek Szekspir. Nazywał się bodajże Edward de Verre, a że pragnął pozostać anonimowy.... Nie dziwię się. Może się wstydził tego co napisał..... W dodatku Szekspir był gejem. Udokumentowane. Chociaż się bulwersują, bo cała ideologia siada... Mimo to będę czytać. Ale może jutro, bo teraz  mnie poważnie zemdliło gdy zdążyłam zobaczyć zlepek banałów... Dla lepszego zrozumienia moich cierpień i próby połączenia się w bólu rzućcie tylko swą gałką oczną na to, co w tłumaczeniu brzmi tak:


Czyż nie wymowa oczu twych, co sięga
Niebios i świata argumenty łamie,
Sprawia, że serce me krzywoprzysięga?
Kary nie zazna, kto dla ciebie kłamie.
Niewiast wyrzekłem się, lecz ci dowiodę,
Żeś ty boginią; przysięgi człowiecze
Jakąż miłości boskiej czynią szkodę?
Twą łaską z świata niełaski się leczę.
Tchnienia powiewem było przyrzeczenie;
Tyś słońcem, grzeje świat promienność twoja,
Niech wyparuje moich przysiąg tchnienie,
Twoja w tym będzie wina, a nie moja.

        Złamałem słowo, lecz któż jest tak głupi,
        By go nie łamać, gdy za to raj kupi.

 

Szekspirowi i innym czułostkowym sentymentalnym wrażliwym ckliwym jegomościom zdecydowane i stanowcze- NIE!!!

 

1984 : :
lis 22 2003 ___________________________________________________________...
Komentarze: 4

 

"bo Ty za bardzo wszystko analizujesz.... dziewczyny się czepiają chłopaków i chodzą...

a Ty...?"

_____________________________________________________________________

 

 

1984 : :
lis 20 2003 zwierzyna atakuje
Komentarze: 10

 

Napierw czarny kot mi przebiegł drogę...

Dobra, jestem w stanie to zrozumieć, biega takie to tu to tam, no to zdarzyło się że sobie przebiegło... Nic to. Idę dalej... Ale oto po chwili co się dzieje? Następny czarny kot mi przebiegł drogę! Bliźniaki?- myślę sobie... Idę... Ale już pełna obaw. Plaga czarnych kotów to nie przelewki. Na wszelki wypadek podnoszę wyżej kołnierz. Konspiracja...

Jednak spokojnie doszłam. (Tylko sobie nie wyobrażajcie... Ilekroć mówiłam komuś w barze, że kurczaki dojdą za pięć minut robili lubieżną minkę i chichotali, że szybko...)

Teraz telewizor. Został zaatakowany. Łaziła po nim... biedronka...

Ja rzeczywiście w powietrzu czułam dziś wiosnę, ale myślałam, że to taki mój mały odchył od normy, że czasem w listopadzie czuję wiosnę... Widocznie biedne bronki tez miewają swoje odchyły.

Kiedy już wysłałam ją po chleb (chociaż wszyscy dobrze wiemy że z głodu bym mogła skonać czekając na tą niewdzięcznicę...) poległam spokojnie na kanapce z Chaucerem w dłoni, ale oto mój spokój przerwało namolne bzykanie. Nie teraz...- myślę sobie... Tylko nie to! Wielkie czarne bydle obija się głupio o sufit i chce lecieć bo tym białym niebku.... Jak sprochowana jakaś, maniaczka... I bzyka i trzepocze.... Spieprzaj!- myślę sobie ale pożegnawszy się już z nadzieja rozglądam się za narzędziem zbrodni. Jest! Okno okazało się odpowiednim antidotum. Trafiła na parapet to może ją otrzeźwiło.

Co teraz?

No... tylko bez żadnych ludzi mi tu! ...

 

1984 : :