Komentarze: 10
Wracam! Pamiętam jak to pisalam...
Gdy swiatla nie będzie juz
Nad moja glową
U stop Jego padnę...
Gdy ciemnosc ziemie obejmnie
Zycie planete znajdzie nową
U stop Jego skonam...
Gdy slonce nie wzejdzie już
Nad Twoja glowa
Przed Nim pochyle czola...
Nie spojrzy na mnie
Nie wierzy w tę milosc
Dlaczego?
Bo nic jeszcze nie wiem
Mego życia nie bylo
Upadne na kolana
Dla niego, bo kocham
Dla siebie, bo wierzę
Umre dla mego Pana
...........................
Wracaaaaaam!!! Nareszcie znów poczulam!!!!!!!! Czuję. Marzę. Żyję!!!!!!!! Radość. Slysząc piosenkę wzrok znów rozmyl się, patrzyl w dal. Odżylam po tym jak pewnien, stosunkowo maly czlowieczek zabil wszystkie moje marzenia. Milością. Zapomnialam przy nim jak się śmiać, jak żyć, jak być 1984 a nie kobietą, u jego boku. Za zamkniętymi drzwiami. Za żelazną bramą... czaily się harpie. Teraz już mnie nie dosięgną. Wiem. Nie obchodzą mnie. Nie boję się. Mam tę pewność. Teraz znowu nie boje się marzyć. Mówić! Myśleć. Teraz znowu dźwięki zataczają się, slaniają po ścianach... i ja znowu widzę je. Widzę w nich formę rzeczywistości... Nie. Jego umysl już mnie nie dosięgnie. Pelen realizmu, pelen sztywnych pojęć, pelen bezmyślności... Znajdujący przyjemność tylko w żalosnych rozrywkach rozpuszczonych bananowych dzieci... A ja chcę spokoju! Chcę szaleństwa! I wolnośći. I chcę minimum szóstkę dzieci. Każdego kto to uslyszy stać tylko na szok i zapytanie czy oszalalam. Nie. Jeszcze nie do końca. Może dopiero przy mojej malej gromadce kochanych różowych szkrabów. Drepczących w miejscu malymi nóżkami, wolających mamo! Wdrapujących się na kolana taty. Machających lapkami. Proszących o pomoc. Ehh... <uśmiech na twarzy> < niemożność napisania czegokolwiek więcej>