Komentarze: 5
Tęskno. Potrzebuję mężczyzny, potrzebuję... Siedzę (odkrywcze... nie zwyklam pisać na stojąco...) i dochodzę do wniosku, że jednak jest we mnie coś z normalnego czlowieka. Jednak ja też nie chcę być sama. Chcialabym (i fakt ów naprawdę mnie przeraża), żeby teraz było jak dawniej. Na chwilkę. Żeby ukucnąl przy mnie, polożyl glowę na moich kolanach. Chcę dotknąć tych puszystych wlosków, wtulić w nie glowę, oddychać czując ich zapach, czuć go oddychając, pocalować czolo, spojrzeć w oczy, pocalować, dotknąć ust, pocalować... calować... Objąć. Stać przed oknem, widzieć dal, widzieć nic, brak, a jednak mieć oparcie w tych ogarniających mnie ramionach. I zapomnieć o świecie, nie czuć nic poza nim, żyć dla niego... nie! Tego nie chcę. Nie wiem. Chcę. Chcę tego wszystkiego. Ale nie chcę jego!
Potrzebuję jego wiedzy, jego glosu, jego ciala, jego myśli, jego bycia, nie Jego. Nie jego osobliwości.....
Siedzę w jego koszulce. Wisi na mnie. Jak resztki jego. Oplywają mnie faldy wspomnień. Zwijają się, nakladają na siebie dając tylko jakieś slabe pojęcie o tym czego naprawdę chcę.