Archiwum wrzesień 2002, strona 6


wrz 13 2002 po to byś czuł rodzisz się, po to byś...
Komentarze: 2

And I'll help you find your freedom... for eternity...but tonight I'm cleanin' out my closet...świat szukal ofiar, świat szukal winnych...tra la la będę śpiewać, krzyczeć... zagluszę tę potworną pustkę. muszę udawać, musze zaraz wyjść i udawać... uśmiechać się. zniewalająco, omdlewać z radości, mrużyć oczy placzące ze szczęścia, śmiać się w twarz slońcu. i odliczać sekundy do zapadnięcia zmierzchu. wtedy bedę wpatrywać się w dym wyplywający z moich ust. a żeby go widzieć będę musiala robić zeza. i będę tak siedzieć. samotna. nie-sama. Come on baby, light my fajaaaa... Zime slońce. Tego jeszcze nie bylo. Krzycz!

Jesteś piórem i wyblaklą kartką, którym i na której dzisiaj piszę....

1984 : :
wrz 13 2002 zepsuTy
Komentarze: 1

Po co to? Nie burz mojego spokoju! To byl koniec!!! Koniec. Nie chcę glupich rozmów o niczym. Nie chcę przyjaźni bo niemożliwym jest, by lączylo nas coś więcej... coś ważniejszego... coś ważnego. Lączylo nas... co? Nie wiem. nie chce nie mam sily na myśli........ Nie utrzymuj tego za wszelką cenę. Nie duś mnie. Nie zabijaj. Chcę spokoju! znowu chcesz zabrać mi marzenia....Dobrze więc, weź. Są Ci niepotrzebne. Ale weź. Wtedy znów poczujesz się dumny. Że masz więcej niż tylko mnie. powiedzialbyś znów tak wiele. może znów nie potrafilabym odmówić. chcę Cię kochać. ciągle chcę Cię kochać. ale nie Ciebie. człowieka jakim jesteś, ale nie tego kogoś kim jesteś. chcę kochać tę część Ciebie, chcę kochać to czego w Tobie chcę i widzieć to co chcę. bo wszystko inne jest po to by nienawidzieć. ale widzę to wszystko... wiem, że.....cholera! dlaczego tyle sprzeczności!? dlaczego jesteś ..dlaczego jest was dwoje. jesteś na potrzebę świata. jesteś potwornie nie-mój. nie chcę żebyś był mój. taki. sprawiasz że zajebiście nie chce mi się dalej żyć. psujesz mnie. psujesz nawet slońce.

1984 : :
wrz 12 2002 już blisko
Komentarze: 3

Idzie zima. Otworzę okno. I uderzy mnie mroźny oddech. Wezmę go do ust. Polknę. I będę nim oddychać. I wyjdzie ze mnie tylko cieplo. Samo cieplo.

Otworzylam okno. Idzie zima. Oddech nie był mroźny. Był rześki, swieży, pelen istnienia. Sam wszedl mi do ust. Polknęlam. I  wyszlo nie tylko cieplo. Wspomnienie. Wszystkich zim. Smutne. Ciemne. Zimne. Puste. I pojedynczo. Każdej z nich... Wesola. Zimna. Pierwsza. Romantyczna. Piękna. Nowa.

Boję się zimy. Boję się smutku. Autobusów z obrazami zamiast szyb. Wieczorów. Zmęczenia.

Chcę już... las, caly w bieli, chcę pobiec tam, polożyć się, tarzać w blękitnym puchu, śpiewać, krzyczeć i nie myśleć o kiedyś, nie myśleć o czasie, nie myśleć o tym co zrobię później... co zrobie? Rękawiczki wysuszę na kaloryferze, nagrzane ścianki kubka ogrzeją pozbawione ciepła dlonie... a co zrobię następnego dnia?

1984 : :
wrz 12 2002 utonąć, skonać z pragnienia
Komentarze: 1

Oczy.

Usta.

Pozwól mi nie bać się patrzeć.

Patrz i nie bój się pozwolić.

1984 : :
wrz 12 2002 wyłowione z potoku myśli
Komentarze: 6

Wystarczy uśmiechnąć się do drugiego ktosia. Wystarczy podejść do kogoś, kto wydaje się nas nie lubić etc... tak naprawdę wydaje się tak dlatego, że ów biedny ktoś jest święcie przekonany, że to my go nie lubimy! Lubić, nie lubić... pojęcia względne... ale uśmiech, komplement, mile slowo, pytanie, zaintresowanie... Jak to cholernie dużo daje! Jak zmienia się życie! Tak. Życie. Nie przesadzam. Świat kolejny raz fika koziolka bo okazuje się, że te okrutne, pelne zawiści stworzenia też potrawią okazać zainteresowanie. Nie okazywali go do tej pory z powodu strachu, obawy... Czego się bali? Odrzucenia. Bo gdy moja twarz nie uśmiechala się do nich (myślalam przecież „po co uśmiechac się do kogoś kto i tak mnie „nie lubi”...) bali się śmieszności. To takie niedzisiejsze... okazywać sympatię. Żeby za bardzo się nie otworzyć... Bo co wtedy!? 

1984 : :