o niej… kolejnych słów kilka
nie… ja po prostu tego nie zniosę…
nienawidzę nienawidzę nienawidzęjej
chyba już nigdy nie przestanie od czasu do czasu blokować mnie paraliżująca myśl że oto znowu jest ten sam on… on z nią
jest ona
niczym najgorsza szmatława znienawidzona paniunia
łzy same przychodzą do oczu a te osłupiałe patrzą przed siebie nie wiedząc co by tu wyrazić spojrzeniem
czy zawsze? czy nawet w najzwyklejszych sprawach? czy ja przesadzam?
może i jestem przewrażliwiona… pewnie jestem…
ale ona jest wszędzie. nie ma jego bez niej. bez tej pieprzonej ambicji…
a on nawet nie wie o co te fochy…
chciałam iść na rower, po zimie reanimować staruszka i zobaczyć na jego przykładzie ile razy maksymalnie może przeciętnej maszynie spaść łańcuch… pysznie, umawiamy się pół dnia, planujemy… po czym przychodzi do niego kolega.. planują.. no i git! ustalili nam trasę, mnie w ręce wcisnęli kask i będziemy mieć rundę, po najcięższych zjazdach, góry, podjazdy i kółko ich wyścigu. pierwszy pierwszy pierwszy… może to brzmi już tylko w moich uszach ale nigdy nie pozbędę się przeświadczenia ze ten człowiek wszystko w życiu robi po to by udowadniać… to krzywdzące, wiem.
jestem jedną wielką krzywdą jakkolwiek pretensjonalnie to nie brzmi
stwierdza ze jeśli będzie padało to nie jedziemy. dorzucam z kpiną w głosie że jak to? jemu nie straszny deszcz! że to tym lepiej, większe wyzwanie! i co słyszę? kolega stwierdza iż jestem zajebistsza niż przeciętny miś.
z lekka już zirytowana stwierdzam ze guzik mnie interesuje co on o mnie myśli.
interesuje mnie co myśli Ktoś inny. co chce robić ktoś inny. czy chce walczyć.
walczyć walczyć walczyć
na każdym kroku widze już tylko ambicje walkę rywalizacje udowadnianie
i pełno we mnie nienawiści do nich.
i po uszy nawet sięga, przelewa się we mnie niemalże gorycz i żal
przesadzam? nie wiem. on mi tego nie mówi bo i ja nie mówię już o tym. kiedy mówię stwierdza ze to nieprawda, ze jemu już nie zależy na tak mało istotnych rzeczach, że robi to dla mnie i dla siebie. dla nikogo innego.
tak. ja mogę oczywiście słuchać tego i znów dać się oczarować słowom.
ja mam tez jednak oczy, uszy i rozum.
…nazwisko zawsze na szczycie listy, egzaminy zawsze w nawet bardziej niż zerowym terminie, w tyle pozostawione oczarowane twarze…
jeśli czyta się książki na wyścigi, jeśli jeździ się na wyścigi… żyje się na wyścigi
i przyprawia się mnie o mdłości
może jestem niewyrozumiała
może i można zaakceptować kochankę tak mało fizyczną.. pozornie bezpieczną
ale ona zwyciężyła
przez nią zostałam sama
i teraz chociaż wiem że zawsze w walce z nią zwyciężam ja, że zawsze dla niego ja jestem wygrana… to nie radze już sobie, jest mi za ciężko ze świadomością że skoro z nią wygrywam to też walczę.. bezwolnie
i nieustannie
walka walka walka
i sama przy nim stałam się chyba taka sama…
udowadniam
głównie jemu….