Najnowsze wpisy, strona 61


lip 14 2003 Bez tytułu
Komentarze: 10

Wzięłam sprawy w swoje ręce. Zachciało mi się oddać służbie społeczeństwu znaczy pracować! I tym oto sposobem nie jadę! (tu następuje wielki szeroki uśmiech aż do granic możliwości, zaniknięcia oczu i popękanych ust) Wyruszyłam w świat i stawiłam czoła kilku obleśnym szefom, miłym paniom w sekretariatach i podejrzanym typkom pod krawatem uśmiechającym się bez powodu. Podobno w Polsce jest bezrobocie? Taaaak, a gdzie? W każdym razie mam do wyboru jakieś pakowania i metkowania w magazynie, siedzenie na kasie w hipermarkecie po bezpłatnym przeszkoleniu i promowanie produktów w miejscach publicznych. Jutro mam dzień próbny. Ha! Dziwnie tak. Kończę moi drodzy, bo rano do pracy trza iść... Takie życie...

Heeeeeeeheeeeee.

A Maleńczuk będzie jurorem w „Idolu”.

 

1984 : :
lip 14 2003 japierdolekurwa
Komentarze: 5

Ryczeć mi się chce. Kiedy wszystko zaczyna się układać ja muszę jechać na jakieś wygnanie i koczować gdzieś za morzem… Bo nie mam co robić ze swoim życiem to mi kurwa już załatwcie jakieś zajęcie kurwa kurwa kurwa... I jeszcze mi kurwa mówią że ja się denerwuję! A jak na razie to tylko jedna osoba się tu denerwuje bo śmiem po raz kolejny się sprzeciwiać... Jak po raz kolejny to trzeba się było przyzwyczaić... Kurwa!

Nie wiem czy to złość czy moja niemoc

 

1984 : :
lip 14 2003 sonda- jedno proste (wbrew pozorom) pytanie...
Komentarze: 17

Słowo „przyruchanka” posiada według Was pozytywną czy negatywną wymowę ?

 

Odpowiedzi prosimy wciskać w komentarze. Z góry dziękujemy. Nagród nie będzie bo byście się za bardzo rozbestwili. W sondzie? Nagrody?! Toć to obowiązek każdego obywatela naszego blogowskiego społeczeństwa czy jak kto woli tego przybytku rozpusty...

Przypominam że sumienie oraz autorka bloga nakazuje obiektywność. Liczy się pierwsze skojarzenie...

1984 : :
lip 14 2003 1984 okrutnie
Komentarze: 5

Z dziką satysfakcją stwierdziłam, że obecna przyruchanka* pana „minionego” to nic szczególnego. Szara myszka. Nie ma bioder, ubiera się w moherowe sweterki z puszkiem powiewającym przy każdym jej słodkim westchnieniu, ma krzywy przedziałek, usta jak kaczka, wiekowo wygląda na dwanaście lat, farbuje się na blond, nosi szare spodnie z sztucznego materiału, nie posiada odrobiny dobrego smaku, zdaje się nie mieć pojęcia co to życie, związek, mężczyzna, On... Pusta jest. Robi co powie „miniony”, który wreszcie czuje się do końca spełniony przy kobiecie o połowie mózgu.

(*pozwoliłam sobie użyć określenia Wuja Sanga, którego przepraszam za plagiat ale żadne inne słowo określające kobietę nie pasuje to tego stworzenia...)

Pewnie że jestem zazdrosna. Na swój sposób... Bo trzeba przyznać że „miniony” zasługuje na coś więcej niż udawanie szczęśliwego, byle za wszelką cenę nie być samemu... Żałosne. I taki jest on. Dwie osoby w jednej. Do tej pory nie jestem do końca pewna który On jest prawdziwy... Ohydny lump i łajza czy potwornie inteligentny i poczciwy facet.

Eh... po cóż ja klawiaturę na niego niszczę? Zawsze byłam za mało pewna siebie. Teraz wiem, że mogłam być najpewniejszą istotą na świecie. Bo ja miałam czego być pewna.

1984 : :
lip 13 2003 mój cel
Komentarze: 29
Dzisiaj mój dziesięcioletni kuzyn zapytał: „A po co ty właściwie idziesz na te studia?” Nie wiedziałam co odpowiedzieć, może dlatego że działo się to bladym świtem. Wlazł mi do łóżka i zebrało mu się na rozmowy natury filozoficznej. Posypały się kolejne pytania: „A co będziesz tam robić? Czego się uczyć?”.... I tak brzęczał nad uchem... Wymieniłam posłusznie czego będę się uczyć... Język, literatura, historia, geografia, kultura... „Aaa... Rozumiem... To ty chcesz być taka jak oni? Jak Ci Anglicy i Amerykanie i mieć ich kulturę jak się jej nauczysz? Rozumiem... Chcesz być taką Angielką...”

Cholera.

1984 : :