Komentarze: 4
Tak chcialabym porządnie się wyplakać. Wykrzyczeć, wyszlochać, wysmarkać. I mieć koszulę. I pierś, która przygarnie. Jego już nie ma. A oni... On, na którego czekalam, o którym nie przestalam myśleć przez caly ten czas... on teraz? Strach... Niszczy zbyt wiele. Strachu nigdy się nie pokona. Niebo dziś patrzylo na mnie twarzą. Zlą, groźną twarzą. Chmury zaslonily księżyc i na ciemnym niebie tylko te chmury... Biale. I czarne oczy. Usta. Duże. Eee... Lepiej wskoczę pod cieplą kolderkę. Misia przytulę. Misia futerko może się troszkę zamoczyć. Nic się nie stanie. A może stanie się trochę lżej?