Najnowsze wpisy, strona 80


maj 09 2003 Bez tytułu
Komentarze: 6
Mój tata ma takie okulary słoneczne jak Cugowski z Budki Suflera. Wyglądam w nich jak pszczoła. No albo jak Cugowski. I niebo jest zielone...
Dzisiaj chyba po raz pierwszy w życiu pokłóciłam się z tatą. O co? Mówiąc ściśle o za wodę w czajniku i gaz pod garnkiem. Wody wlałam za mało, gaz ustawiłam za duży. Reszty nie przytoczę bo mi się nie chce. Chce mi się natomiast płakać. Solidnie sobie popłakać. A najchętniej zniknąć! Ewentualnie zaryglować się w pokoju razem ze wszystkim co mi potrzebne... Zainstaluję sobie wannę i wszystko inne. Oczywiście, że nie zrobię tego sama! Będę potrzebować pomocy taty i co? Nic. Bo bez niego sobie nie poradze... Może zamienię się w ducha? Może ucieknę z domu? O! Dlaczego jeszcze nigdy nie uciekłam z domu?! Teraz zrobiłabym wszystko żeby uniknąć rozmowy z nim. Niewiarygdne! Ja pokłóciłam się z tatą... Nie wiem co robić. To znaczy wiem, ale nie wiem jak. I wiem że nic nie zrobię. Siedzi nadąsany w fotelu. Dobra, mogłam tyle nie mówić. Wiem, że mnie nie przegada. Dziecko musi ustąpić. Ale cholera mam dość! Nie wytrzymam. Solidnie sobie nie wytrzymam. O. Już...
1984 : :
maj 08 2003 Bez tytułu
Komentarze: 6
Że niby marchewka to owoc?!

 

1984 : :
maj 08 2003 Dżoging z rana jak śmietana!
Komentarze: 20

Dlatego też zwlekłszy swe ciało z uzia o świcie, bo o 6:28 zagościłam dziś w ślicznie zielonym lesie tuż za blokiem. Niesłychanie mi dobrze i niesłychanie bolą mnie uśpione ostatnimi czasy udka. Przyjemnie tak pooddychać rześkim powietrzem i podeptać poranną rosę:) Nie być poganianym nawet w tak zacisznym i dalekim (choćby z pozoru) od całego tego zgiełku miejscu też było by przyjemnie... Niestety. A teraz będę leżeć, jeść pizze, oglądać Klan (o!) i nikt niech mi wszyscy mówią, że tracę czas i robię coś głupiego! Potrzebuję chwili przerwy w myśleniu. Chcę się poczuć jeszcze bardziej lekko i zupełnie prosto. Najchętniej jeszcze ugotowałabym obiad i coś wyprasowała może... Chcę być kurą domową! Mam dość... Całej tej gonitwy... A jeszcze jedno! Zaszalejmy! Zróbmy wreszcie maksymalnie precyzyjny manikir i pedikir! I to wszystko oglądając Klan! Może jakaś maseczka?! O taaaakk... Mam sześć godzin na robienie Niczego. Może jeszcze nie zapomniałam jak to się robi. Jupi! Może by tak na drutach porobić!? Chcę już być babcią! Albo nie.

1984 : :
maj 07 2003 Bez tytułu
Komentarze: 7

Niewiarygodnie śliczne piękno... Może namalować ? Może zamknąć oczy, skoro niemożliwym jest otworzyć je na tyle szeroko... Często popadam w skrajności... Jeśli nie mogę mieć całego, lepiej nie mieć wcale? Tylko namiastki, jedynie smaczku... Oczywiście, że stwierdzenie jest szalenie względne. Bo jeśli chodzi o cukierka to, owszem, absolutnie wolę zjeść całego sama. Ale odnosi się to generalnie (poza tym cukierkiem) do rzeczy, których i tak nigdy mieć nie będę... Bo to co mam w zupełności mi wystarcza! Nie chcę niczego więcej. Wlaściwie nawet maleństwa, zwiastuny ewentualnego szczęścia, które nigdy nie nastąpi dają i tak dużo radości komuś tak trzepniętemu jak ja. Jest bajecznie! A teraz padam na twarz bo dopiero co zdjęłam potwornie niewygodnie buty i moje palce konają z bólu! Hmmm... A co jeśli umrze mi któryś palec!? Będę po części martwa! Ciekawe jak to jest... Opowiem Wam w następnym odcinku... A teraz drogie dzieci pocałujcie abiturientkę 1984 w... czółko!

1984 : :
maj 06 2003 Bez tytułu
Komentarze: 7
I tak narzekają i zrzędzą i ględzą, marudzą… I co im to da ? Wiecznie źle, wiecznie tragicznie i BEZ sensu. I wiecznie boli i niedobre i głupie i beznadziejne i fatalne... Bleeeeee... Zamiast się cieszyć pięknym dniem i kasztanem, który ledwo się wyrobił na czas. Tuż na wprost okna. Stary się robi. Jak ja. Abiturientka. Hehe. I tak pisałam o tym istnieniu pisałam. I o sensie i znowu o istnieniu i o poszukiwaniu... I jak napisałam to wracałam. Szczęśliwa bardzo, że już PO (i bynajmniej nie jest to skrót od Przysposobienia Obronnego). I tak wracałam i wracałam... I pogrzeb był. I ręce mi opadły. Stałam taka w bielutkiej bluzuni, z kwiatuszkiem zwiędłym w dłoni i czułam się jak pionek w grze. To był pewien etap. I gdzie tu sens? Już całkiem niebawem...  I nie będę już na próżno rozważać sensu istnienia, nie będę pisać bloga, nie będę miała tych najcudowniejszych, małych, nieznacznych radości. Nie będą narzekać. Nie wiem już.

 

1984 : :